W Lyonie od kilku(nastu) lat miasto wydziera samochodom po kilka metrów kwadratowych. Na przykład – brzegi rzek. Mamy w mieście szczęście mieć dwie rzeki, Saonę, która wpada do Rodanu. Kiedyś (kiedy tu zamieszkałam) na obu nadbrzeżach były parkingi. Dziś są to cudowne miejsca na spacery, na jogging, na leniwy przystanek w codziennym szaleństwie. Nie było łatwo, bo jednocześnie na przestrzeni tych lat miasto straciło kilkaset miejsc parkingowych. Gdyby zarząd chciał zrobić to za jednym zamachem (nawet jeśli mieliby na to kasę) to spotkałby sie z ogromnym oporem użytkowników.
Oczywiscie, zawsze znajdzie się ktoś niezadowolony, szczególnie jeśli przyjeżdża z innego miasta załatwić jakies sprawy administracyjne. Ale jakoś tak to się ładnie zgrało z tworzeniem większych parkingów bardziej na obrzeżach, na przykład przy stacji metra czy tramwaju, aby ludzie dojeżdżający do Lyonu mogli zaparkować samochód i przesiąść się w komunikacje miejska (parking jest bezpłatny i zarezerwowany dla posiadaczy abonamentów komunikacji m).
No i na tych wydartych samochodom miejscach dziś są : 3 place zabaw, boisko do siatki, kilka leżankę drewnianych, dużo więcej ławek (betonowe bloki:-)), oczywiście ścieżki rowerowe. Przy brzegu stoją barki z restauracjami, klubami nocnymi czy pubami.
W ogóle, a propos starówki. Dziś mamy kilka problemów „bezpieczeństwa” (we Francji). Plan Vigipirate, który mobilizuje od 3 lat kilkadziesiąt tysięcy żołnierzy, którzy przechadzają się po dworcach i miejscach bardziej zaludnionych, przedłuża się i powoli obecność facetów z karabinami się zbanalizowała. Ale (miasto?) robi (się) dużo, by nie skupiać większej ilości ludzi w jednej części miasta – właśnie ze względów bezpieczeństwa. Dlatego mamy sporo inwestycji w umilanie przestrzeni miejskiej poza „starówką”.
No i co to jest „starówka”? 🙂 w Lyonie mamy dzielnię z teatrem z czasów rzymskich. To dopiero jest starowka. Zaraz schodząc z tego wzgórza mamy dzielnicę renesansową, wpisaną na listę dziedzictwa UNESCO. Przechodząc przez Saonę znajdujemy się na „półwysep”, z kamienicami z XIX wieku, gdzie dziś są glownie sklepy i restauracje. Wchodząc na kolejne wzgórze jesteśmy na Croix Rousse, dzielnicy lokalnej bohemii, gdzie w bardzo starych kamieniczkach kiedyś mieściły się zakłady tkackie jedwabników. Przechodząc przez Rodan jesteśmy w bardziej nowoczesnej części Lyonu, z domami z końca XIX i początków XX wieku, i znów tzw życie dzielni, z restauracjami, kawiarniami itp.
Powiem tak, płacimy naprawdę spore podatki lokalne w Lyonie, część idzie na jakies inwestycje zupełnie nietrafione (nowy stadion OL!) ale część jest przeznaczona na dynamizację życia w różnych dzielnicach, i to jest Ok:)
]]>