Stepy akamerańskie

Z Obiegowej skręcam w Piłsudskiego – idę w kierunku centrum i zaczynam liczyć: osiem drogowych na skrzyżowaniu, jedna na specjalnym słupie, na przewyższeniu przy Szkole Zawodowej nr 6 dwie do pomiaru prędkości… Te drogowe są najnudniejsze, bo nikt na bieżąco nie ogląda tego, co pokazują. Inaczej z obrotowymi: taką można pokręcić w dowolnie wymarzonym kierunku, robić zbliżenia – istne cuda wyczyniać. Prawie jak w grze FPP tylko bez pistoletu, więc grywalność taka sobie i to zaważyło na niskiej ocenie. Kiedyś co prawda pojawiły się pomysły zwiększenia interakcji kamera-świat materii ożywionej i do kamer planowano dołożyć głośniki, przez które operator mógłby rozmawiać z przechodniami, ale ostatecznie tylko w Żywcu doprowadzono instalację takiego cacka do szczęśliwego końca. Jaki to przynosi efekt – ciężko sprawdzić, chociaż z własnych poznańskich doświadczeń z bywania w centrach monitoringu, gdy kilkakrotnie miałem (nie)przyjemność budzić śpiącego operatora można wnioskować, że symboliczny. Zresztą, Żywiec, Poznań, Olsztyn – usypiająca magia kamer działa niezależnie od długości i szerokości geograficznej. W Nowym Jorku, w odpowiedzi na niedobodźcowanie kadry operatorskiej powstała nawet inicjatywa Surveillance Camera Players polegająca na wystawianiu przed kamerami monitoringu sztuk teatralnych. O efektach ewentualnego wybudzania-przez-sztukę też trudno orzekać, chociaż wystawiany był głównie Król Ubu, więc repertuar można sobie wyobrazić lepszy.

Dochodząc do ratusza doliczam do 27, nie bardzo widzę sens w dalszym liczeniu. Przystaję jednak pod jedną z obrotowych, uśmiecham się, nieśmiało macham na powitanie. Czekam, czekam cierpliwie, macham jeszcze raz. I w takiej ciszy – tak ucho natężam ciekawie, że słyszałbym głos z Litwy. – Chodźmy, nikt nie woła.

Może Ci się również spodoba

%d bloggers like this: