]]>
]]>
]]>
]]>
]]>
]]>
]]>
Filmy to podkreślają bardzo dobrze. Jakieś społeczne stereotypy, jak powinna zachowywać się nasza druga połówka itp.
Nie, na tym miłość nie polega. Miłość polega na tym, że nawet jak nasza druga połowa cierpi i z czymś walczy, to jej nie zostawiamy. Walczymy razem z nią aby było dobrze, aby w pewnym momencie się przytulić i powiedzieć, że daliśmy radę, że zwyciężyliśmy i nadal się kochamy.
Kurwa…. Powinienem z Piesełem urodzić się z 300 lat temu…
]]>
Ale filmów coming of age (nie wiem jaki jest polski odpowiednik), o które wołasz gromko istnieją i mają się bardzo dobrze! Przykłady? Chociażby Juno, która jest opowieścią o miłości. O “niedorosłej” miłości, która nie jest w stanie udźwignąć dziecka. Inny przykład to Fish Tank, który jest filmem raczej o desperackim poszukiwaniu uczucia. Kolejny to Fucking Amal. To akurat film o lesbijkach, czyli “mniejszości seksualnej”, od której się odżegnujesz (dokładniej, wykreślasz w swoich kryteriach), chociaż moim zdaniem, miłość to miłość. Idąc tym tropem, Życie Adele, które też jest o lesbijkach świetnie spełnia Twoje wymagania, jeśli uchylić kryterium “mniejszości seksualnej”. To film, który właśnie odpowiada na pytanie “jak” kochać, a nie “czy”. Poszukiwanie tożsamości, rozpoczęcie wspólnego życia, dopasowywanie swojego świata i cała reszta, której nie chcę spoilować wydarzyć się może i u lesbijek i hetero. To wszystko tam jest. Trochę mniej ciekawym, ale w temacie jest “Perks of being wallflower”. I wiele, wiele innych, których teraz nie pamiętam. To w temacie miłości, w tym, powiedzmy, gatunku mieści się jeszcze wiele innych tematów.
Można narzekać na idiotyczne komedie romantyczne, które trywializują miłość, ale to tak jak narzekać na McDonalds. Tak, są ludzie, którzy to jedzą, a kto choć raz po pijaku tam nie jadł, niech rzuci kamień. Ale myślę, że jest też dużo filmów, które pokazują (parafrazując tytuł książki, która była u nas w domu), “jak trudno być razem”. Są dwie strony medalu. I na koniec. American Beauty wbrew pozorom nie jest o pedofilii. Ułuda szczęścia, którą symbolizuje Angela dla głównego bohatera jest jego własną projekcją, z bezsensu której on sam zdaje sobie sprawę. Nie ma tam żadnego wygranego. To jest antykomedia nieromantyczna wręcz. Nikt nie jest tam szczęśliwy i nie będzie.
Tym optymistycznym akcentem, pozdrawiam.
]]>]]>