biznes – Dychadziennie Polska północno-wschodnia Tue, 24 Jul 2018 18:43:19 +0000 pl-PL hourly 1 https://wordpress.org/?v=4.9.10 /wp-content/uploads/2017/01/logoFB-150x150.png biznes – Dychadziennie 32 32 122880244 Nie drzwiami to oknem – fotowoltaiczny case spod Olsztynka /nie-drzwiami-to-oknem-fotowoltaiczny-case-spod-olsztynka/ /nie-drzwiami-to-oknem-fotowoltaiczny-case-spod-olsztynka/#respond Thu, 31 May 2018 09:11:18 +0000 /?p=3249

Wczoraj pod Olsztynkiem (warm-maz) ruszyła jedna z największych i najbardziej nowoczesnych (podobno) farm fotowoltaicznych w Polsce. Lokalne media obwieściły sukces, bo od teraz będzie bardziej eko i energoniezależnie ( link ). Farma zajmuje obszar ok. 300m x 300m, a jej moc (6MW) pozwoli na zaopatrywanie w prąd wszystkich (ok. 3 000) gospodarstw w gminie. No i fajnie.

Ciekawszy w całej historii (choć chyba całkiem przemilczany) jest jednak sam proces dochodzenia do rzeczonego sukcesu i jeden człowiek, który to rozwiązanie wylobbował – p. Wojciech Cetnarski. Oto bowiem kilka lat wcześniej (2013) p. Cetnarski, ówczesny prezes Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej (PSEW), chciał w tym miejscu postawić wiatraki. Pomysł spotkał się wtedy z protestem mieszkańców, którzy poskarżyli się do Marszałka i skutecznie wybili hałas i szpecenie krajobrazu tak lokalnym władzom, jak i samemu Cetnarskiemu ( link ). Lecz co się odwlecze, to nie uciecze.

Od protestów minęło równo 5 lat, p. Cetnarski założył w tym czasie (jako prezes) spółkę inwestycyjną Chatteris Investments ( link ) z głównym kontem na Cyprze ( link ), a z prezesa PSEW stał się “jedynie” członkiem jego Zarządu ( link ). Nie udało się z wiatrakami, być może uda się z panelami. – wykoncypował sobie pewnie Pan prezes-nie-prezes i ruszył po pieniądze na inwestycję do mBanku. Do tego potrzebna była jednak druga spółka, której główne konto także utworzono na Cyprze ( link ).

Tym razem poszło już gładziutko. 70 procent odsetek od kredytu poleci co prawda do Niemiec, a zyski z inwestycji popłyną na Cypr, ale przynajmniej panele widoków już tak bardzo nie zasłaniają. I hałas przy nich zerowy. Czyli cisza.

Którą idealnie słychać nawet na stronie Chatteris Investments ( link ). Wszak biznes nie lubi rozgłosu.

Bo i kogo gotującego wodę na herbę obchodzi, że właścicielami paneli zostali jacyś Duńczycy? ( link )

]]>
/nie-drzwiami-to-oknem-fotowoltaiczny-case-spod-olsztynka/feed/ 0 3249
Działanie na długi dystans /dzialanie-na-dlugi-dystans/ /dzialanie-na-dlugi-dystans/#respond Thu, 24 May 2018 12:58:17 +0000 /?p=3239

1999

2018



Źródło: WPROST ( link )

]]>
/dzialanie-na-dlugi-dystans/feed/ 0 3239
Test noworoczny /test-noworoczny/ /test-noworoczny/#comments Wed, 17 Jan 2018 01:27:29 +0000 /?p=2977

Usłyszałem niedawno zdanie,
że prezesem byle chuj może być.

Więcej mi ono dało do myślenia
niż kilkadziesiąt wpisów
o starorocznych podsumowaniach
i noworocznych postawieniach.

Nic się z nich nie dowiedziałem,
może poza tym,
że spora jest chyba
pojemność serwerów.

Wymyśliłem za to test,
który bezbłędnie pozwala określić,
czy robisz w życiu to,
czego naprawdę chcesz.

I chociaż sam go wymyśliłem, oblałem.

Test składa się z jednego pytania,
a oto ono:
Czy robił(a)byś teraz to samo,
gdybyś miał(a) na koncie 10 milionów złotych?

Zdjęcie zrobione na X Biennale Sztuki w olsztyńskim BWA

]]>
/test-noworoczny/feed/ 14 2977
Babilon za bilon /babilon-za-bilon/ /babilon-za-bilon/#respond Wed, 10 Jan 2018 04:04:43 +0000 /?p=2931

Chodzi w nim o tworzenie jakiegoś towaru za pieniądze lub o robienie pieniędzy, żeby ten towar kupić.

Takie yin i yang, jak dwie strony monety. Bo nie medalu, medale rozda się naiwnym.

Istnieje kilka sposobów jak tworzyć towar i jak zarabiać pieniądze. Można na przykład uprawiać maliny i sprzedawać je za 10 zł. Można też zebrać je w lesie i sprzedać w mieście za 10 zł. Można kogoś wynająć, żeby je pozbierał, zapłacić mu piątaka i sprzedać za 10 zł. Albo zebrać je późnym latem i czekać do wiosny, żeby sprzedać za 20 zł. Albo zrobić ciasto malinowe i sprzedać za 15 zł lub zrobić ciasto i sprzedawać po 5 zł za kawałek tym, którzy akurat nie chcą całego. Ciasto można też od kogoś kupić, zareklamować jako najzdrowsze ciasto na świecie i sprzedawać za dwukrotność ceny zakupu. Albo robić foremki do ciast i sprzedawać za 10 zł. Nikt nie powiedział, że nie można też wymyślić nowych foremek, albo jeszcze lepszego przepisu na ciasto.

Kolejny sposób polega na wybudowaniu piekarni lub centrum handlowego, gdzie takie ciasta malinowe będą sprzedawane. Może też polegać na produkcji cegieł, żeby piekarnię lub centrum handlowe wybudować. Można na przykład w takiej piekarni lub w centrum handlowym pracować. Można pożyczyć na procent komuś potrzebującemu kasy na wybudowanie piekarni. Albo namalować obraz ciasta lub napisać książkę o pieczeniu ciast. Można robić wykłady z pieczenia ciast, z inwestowania lub z uprawy malin. Bądź ubezpieczać wszystkich, którzy robią powyższe rzeczy.

Można występować w reklamie ciast, malin, fabryki lub piekarni. Ewentualnie ukraść ciasto, albo maliny, albo te 10 zł.

Tak czy inaczej, oto osiemnaście sposobów na tworzenie towaru i zarabianie pieniędzy, jakie zna współczesna ekonomia.

Pytanie ile z nich tworzy towar, a ile służy zarabianiu pieniędzy.

Nie wspominając ile jest związana z konsumpcją, a ile z jej tworzeniem.

Mówią, że uwaleniśmy po łokcie. Aż nie ma kiedy taczki załadować.

Tylko kropka z kreską dzieli mówić i wmówić.

Piasek
Muł
Płyń

Tytuł i trzy ostatnie słowa pochodzą z utworu “Szpitale” duetu Kopyt/Kowalski

]]>
/babilon-za-bilon/feed/ 0 2931
Koniec świata jaki znamy /koniec-swiata-jaki-znamy/ /koniec-swiata-jaki-znamy/#comments Thu, 04 Jan 2018 17:48:42 +0000 /?p=2905

Wuju Samie odejdź stąd, wuju Samie opuść nasz dom
Wszyscy dajcie nam żyć we własnym domu
A Wałęsa: dawaj moje sto milionów
Tam na zewnątrz mają z betonu serca
Fantazje jak ołów, nudni co do Hertza
Więc my choć zima przyjdzie znów ciemniejsza
Nie jedźmy nigdzie – zostańmy w Kielcach

Gdyż Irlandczycy penetrują nasze dziewczęta
I naszych kolegów za pomocą śrubokręta
Chińczyk nie czyta Mao, składa peceta
Małoruski kupuje Londyn, zamiast skupować rzepak
Niemiec każe o czystość dbać mi, jak zawsze
I peta odjąć ostatniego od ust własnej matce

A jeśli tak myślisz to Polaczkiem jesteś, co wcześniej zezgredział
I płaczesz jak Szwed, któremu nie dowieźli śledzia

Afrokolektyw

Jedną z chyba najczęściej powtarzanych formuł o dzisiejszym świecie jest ta, która mówi, że świat jest skomplikowany. Może i jest, ale zawsze chyba był – w ten czy inny sposób. A skoro zawsze jakoś nam się udawało plątać misterne sznureczki wzajemnych powiązań w wielką sieć, równie dobrze można chyba usiąść i zacząć je rozplątywać, co nie?

Chyba, bo to co poniżej napiszę, wcale nie musi być prawidłowo rozplątanymi sznurkami.

Tak czy inaczej wydaje mi się, że jest to rozplątanie prawidłowe, bo dużo rzeczy się tu po prostu dodaje.

Dlaczego warto to przeczytać?

Powodów jest kilka. Pierwszy z nich to taki, że nie rozumiemy polityki. Nie twierdzę, że ja ją rozumiem, ale mam wrażenie, że dla sporej części Polaków polityka to Jarosław Kaczyński, jego kot i jakieś okazjonalne uliczno-fejsbukowe zadymy z sądami lub puszczą (co by o nich nie myśleć). To nie jest polityka, a zaledwie jakiś słaby talent show, żenadny serial, wydmuszka. Polityka nie ma nic wspólnego z tym lub innym posłem/premierem/prezydentem z tej lub innej partii; polityka to ni mniej ni więcej: zdolność do mówienia ludziom, co mają robić. Polityka to sytuacja, kiedy do Polski przyjeżdża premier Chin i w otoczeniu kilkudziesięciu biznesmenów klepie deal z polską Panią premier, że będziemy budować infrastrukturę wodną na naszych rzekach. Ktoś słyszał, że 1/3 Wrocławskiego Węzła Wodnego wybudowali nam Chińczycy? Albo że rocznie w Wólce Kosowskiej przeładowuje się już teraz chińskiego towaru za ponad 20 mld złotych? Właśnie. To jest polityka, a nie jakiś (za przeproszeniem) Jarosław.

Drugi powód jest taki, że niemal od samego początku III RP mierne media (gazety, radio, portale, TV) kupione przez Niemców i Amerykanów proponują nam debilnej jakości informacje. Zgoda, media są mierne wszędzie, ale biorąc pod uwagę to, że kapitał zagraniczny – niezależnie od tego z jaką związany branżą – zawsze dąży do stworzenia biernych odbiorców (klientów), a nie czynnych/wnikliwych/świadomych konsumentów, udział kapitału zagranicznego w polskich mediach (prasa – 76% kap. zagranicznego, radio – 48% kap. zagranicznego, TV – 40% kap. zagranicznego, Internet – 69% kap. zagranicznego) pozwala sądzić, że im głupsze ma się audytorium, tym lepiej. Chodzi po prostu o to, że hurraoptymistyczne peany polskich neoliberałów głoszących po ’89, że oto “kapitał nie ma narodowości” się nie sprawdziły. Bo nie miały prawa się sprawdzić. Kapitał ma narodowość, a przykład jakości serwowanych systematycznie informacji jest tego przykładem.

Trzeci powód łączy oba poprzednie i jest bodaj najważniejszy: to niemal systemowy w Polsce brak intelektualnej rozkminy nad tym, co się dzieje na świecie i jaką w tym świecie zajmujemy pozycję. Nie chodzi o to, żeby kupując poranne bułki powtarzać w pamięci stolice wszystkich krajów świata, ale o to, żeby znać długofalowe tendencje na świecie. Na przykład taką, że UE prędzej czy później się wyczerpie (Grexit, Brexit, kryzys migracyjny, chwiejące się Schengen). Albo taką, że Niemcy dopiero zaczynają robić sobie z Polski rynek zbytu (koncentryczno-radialny układ dróg ułatwiający transport dóbr z Berlina do Polski, wzmacnianie współpracy Niemcy-Rosja, medialno-parlamentarne napięcia na linii Niemcy-Polska). Lub tendencję, że Rosjanie od kilku lat przebudowują układ sił w Europie środkowo-wschodniej (Donbas, intensyfikacja działań w Czeczenii, Krym), czy choćby tę, że właśnie tworzy się nowa oś państw tzw. nowej Unii (Trójmorze, dwustronne porozumienia Polski z Węgrami, Chorwacją, Czechami, budowa drogi wodnej między Odrą a Dunajem).

Do rozpoznania takich tendencji nie trzeba być generałem, masonem czy innym politologiem. Wystarczy Giedroycia sprzed lat poczytać, albo chociaż jesienny Przekrój. Proszę bardzo.

Po co to czytać?

Nie powiedzieć, że świat jest dzisiaj skomplikowany to skłamać; tak samo ma się sprawa z selekcją informacji. Od zawsze wszystkie klocki leżały na stole, wystarczy tylko znać obrazek i odpowiednio je ułożyć. Nie z nudów otwarto kilka lat temu kierunek Zarządzanie Wiedzą na poznańskim UAM i nie z nudów mówi się o Nowym Średniowieczu, do którego zmierzamy. Wszytko to brzmi być może buńczucznie, lecz nic bardziej mylnego; sam do niedawna nie miałem jasnego obrazu sprawy. Wystarczyły trzy książki z biblioteki, internet i to, co wiedziałem do tej pory. Poniżej postaram się możliwie krótko przedstawić efekt swoich ostatnich poszukiwań. I znowu – nie chcę być odebrany jako mądrala – ale sądzę, że lektura poniższych 10 punktów, według których zorganizowałem cały tekst lepiej wytłumaczy to, co dzieje się na świecie niż codzienne przegrzebywanie newsów, z których nic pozornie nie wynika. Chciałbym, żeby ten tekst posłużył jako opis działania projektora w kinie: niezależnie od tego jaki film oglądamy, jacy w nim grają aktorzy lub ile kosztuje bilet najważniejsze, żeby wiedzieć jak działa sam projektor. To wystarczy. A przynajmniej, mam nadzieję, że wystarczy. Raz zrozumiane zapewni komfort nie czytania newsów przez najbliższe pół roku, więc sądzę że warto się wysylić 😉

Kto rządzi Europą Wschodnią, panuje nad sercem kontynentu. Kto rządzi sercem kontynentu, panuje nad największym kontynentem świata. Kto rządzi największym kontynentem świata, panuje nad światem.

Halford John Mackinder

Gdy czytamy o działaniach różnych państw (a zwykle są to decydenci z imienia i nazwiska) najczęściej przedstawiają nam się fakty w stylu “X powiedział do Y, Z podpisał papier J” itd. Takie przedstawienie spraw ma z pewnością swoje uzasadnienie, ale jest tylko fragmentem pewnej dużo istotniejszej układanki. O tym, że jest ona istotniejsza świadczy fakt, że nie ma znaczenia kto obecnie rządzi (lub dzieli), bo potężne rytmy historii przetrwają i Iksa i Igreka. Chodzi więc o to, żeby zrozumieć owe rytmy, a to w jaki sposób i przez kogo będą zagrane jest kwestią drugorzędną, wtórną. Państwa lub inne twory polityczne w takiej układance to nie tylko struktury administracyjno-prawne, ale przede wszystkim organizmy przestrzenne, które toczą między sobą bezustanną walkę. Walka ta toczy się w geograficznej przestrzeni ziemi i toczy się o zachowanie i rozszerzenie własnej przestrzeni, o panowanie nad terytoriami, zasobami i ludźmi.

Jeśli tak spojrzeć na sprawy naszego świata i nasze w nich miejsce wówczas tak naprawdę jej właściwym bohaterem jest oczywiście człowiek, tyle tylko, że człowiek zanurzony w przestrzeni, człowiek działający nie w jednolitej, pustej przestrzeni, ale przestrzeni posiadającej swoją morfologię, przestrzeni „pluralistycznej”, niezmiennej ale dynamicznej.

Mówiąc jeszcze prościej: możliwości działań państw i poszczególnych ludzi określa zwykła, fizyczna geografia, a konsekwencje działania tej geografii widać od polityki po cechy narodowe poszczególnych społeczeństw na świecie. Wszystko da się powiedzieć prosto i tak samo można opisać świat, w którym żyjemy – 10 punktów do opisu to aż nadto, ale starałem jak mogłem, każdy popierając przykładami. Chodzi o zrozumienie.

Zrozumienie znaczenia geografii może się wydać wtórne, jednak wówczas mapa świata nie będzie wyglądać tak, jak sobie ją kojarzymy, ale tak jak patrzą na nią w Paryżu, Pekinie, Londynie, Berlinie, Moskwie i Waszyngtonie. Czyli tak:

1. Najważniejszy kontynent na świecie
Jest jeden kontynent na świecie: Eurazja (Europa + Azja). Kto panuje w Eurazji, panuje na całym świecie. Wszystko inne (Afryka, Ameryka Płd. i Płn.) jest wyspą. Kontynent Eurazji dzieli się na dwa obszary: Rimland i Heartland. Rimland to strefa brzegowa handlująca morzem ze światem – zawsze lepiej rozwinięta ekonomicznie, ale jednocześnie zawsze bardziej podatna na dominację gracza z najsilniejszą flotą, bo gracz ten kontroluje ich krwioobieg.

Przykład:
– Dlatego Niemcy przegrały I WŚ (zablokowane morskie dostawy surowców)
– Dlatego na Japonię zastosowano ten manewr w II WŚ
– Dlatego Chiny w XIX w. – mimo że najbogatsze wówczas na świecie – były podporządkowane flocie brytyjskiej
– Dlatego w XIX w. w Szanghaju w parkach montowano tabliczki: psom i Chińczykom wstęp wzbroniony

2. Najlepiej położone kraje świata
W historii świata potęgi morskie są zawsze bogatsze. Japonia, Wielka Brytania, USA, Singapur, Australia. Handel morski jest kilkadziesiąt razy tańszy niż jakikolwiek inny (drogowy, kolejowy, powietrzny).

Przykład: Obecnie transport morski Chiny-Szwecja jest 23 razy tańszy niż drogowy.

3. Najgorzej położone kraje świata
Kontrola zasad handlu powoduje, że kontrolujący może siedzieć i zarabiać, a ktoś musi robić, żeby przeżyć. Mongolia, Iran, Rosja i większość krajów zamkniętych lądowo nie uczestniczy w tym handlu, bo nie ma dostępu do morza.

Przykład:
– Dlatego Rosja nigdy nie ma pieniędzy, bo utrzymanie kilometra drogi w Rosji jest kilka razy droższe niż gdziegokolwiek indziej
– Dlatego chcąc stworzyć nadwyżkę (jedzenia, wyprodukowanych dóbr) należy ją siłą zabrać i zakumulować w innym miejscu w kraju
– Dlatego Rosja od początku toczy wojny z Polską o dostęp do Bałtyku
– Dlatego dążyła od zawsze do cieśnin tureckich
– Dlatego Piotr I Wielki wybudował port w Sankt Petersburgu
– Dlatego Stalin przymusowo zabierał jedzenie chłopom z wewnątrz kraju
– Dlatego Rosja zdobyła Krym

4. Najważniejsza zasada
System międzynarodowy ma określony zbiór zasad. Podstawowa z nich brzmi: kto silniejszy i lepiej położony ten lepszy. Politycy zawsze najpierw szacują siłę ekonomiczną przeciwnika, dopiero potem siłę wojskową. Wojna jest ostatnim działaniem, na które może sobie pozwolić kraj.

Przykład:
– Gdy Sarkozy poszedł do Putina i zaczął się żalić, że konflikt w Czeczenii jest niedopuszczalny Putin rozłożył palce i powiedział “your country is this big”, a potem rozłożył ręce i powiedział “my country is this big. This is the end of the discussion.”
– Dlatego Putin powiedział do Sarkozy’ego, że może go uczynić królem Europy
– Dlatego Sarkozy stał się sprzymierzeńcem Putina

5. Najważniejszy kraj na świecie
Obecny system jest skonstruowany przez zwycięskie supermocarstwo (USA), najpierw w I WŚ i w II WŚ, następnie w Zimnej Wojnie nad ZSRR.

USA przejęło pałeczkę supermocarstwa po Wielkiej Brytanii.

6. Najlepszy sposób dominacji
Amerykanie są potęgą morską; ich dominacja polega na potędze floty wojennej i projekcji siły, czyli zdolności do przerzucania wojsk i pokazywania w regionach swojej siły wpływając na polityczny wymiar konfrontacji w regionach.

Przykład:
– Dlatego ciągle słyszymy o interwencjach wojsk amerykańskich w regionach
– Dlatego USA ma najlepsze lotniskowce na świecie
– Dlatego USA uczestniczy w wojnach z tymi krajami, wobec których może projektować swoje siły z morza (Jugosławia, Libia, Irak, Afganistan, Syria, Timor)

7. Najlepsza strategia
W utrzymywaniu równowagi sił chodzi o to, żeby wykoleić wzrost tego, kto urasta w regionie na najsilniejszego.

Przykład:
– Tak działali Spartanie przeciwko Ateńczykom w wojnie peloponeskiej
– Tak działał Napoleon
– Tak działała Wielka Brytania
– Tak działa obecnie USA

8. Najważniejsze miejsce na świecie
Jest kilka kluczowych miejsc na świecie, kontrola których decyduje o układzie sił; to wynika z zasad geografii. Chodzi o wąskie przejścia morskie (Suez, Gibraltar, cieśniny indonezyjskie cieśnina Malakka). Ich kontrola decyduje o kontroli całego handlu na świecie. Obecnie najważniejszą cieśniną jest cieśnina Malakka. Cała produkcja z Chin, Korei, Tajwanu i Japonii – silników przemysłowych świata – musi tamtędy przejść. W drugą stronę płyną z kolei surowce z Afryki i z Zatoki Perskiej, wyspecjalizowane maszyny z Niemiec.

Przykład: Marynarka wojenna USA kontroluje obecnie cieśninę Malakka. Na tym polega światowa dominacja USA.

9. Najbardziej dochodowy biznes
Kto kontroluje wąskie przejścia morskie kontroluje handel. Kto ma dominację na morzu, kontroluje zasady tego handlu.
Potęgi morskie mają zawsze tendencje do globalizacji obrotu bezcłowego, bo mając porty automatycznie większą konkurencyjność niż np. zamknięta lądowo Rosja. Mając rzeki ma się dużo tańszy obrót kapitału.

Przykład:
– Dlatego w I RP, gdy rzekami spławiano zboże, Polska była krajem stosunkowo bogatym
– Dlatego w Chiny można wpływać rzekami 200 km wgłąb lądu
– Dlatego udział transportu rzecznego jest w Niemczech tak duży
– Dlatego po Wojnie Secesyjnej (po połączeniu górnego i dolnego biegu rzek w USA) Ameryka błyskawicznie urosła gospodarcz o.

10. Najlepsze i najgorsze ustroje na świecie
Istnieją kraje które mają organiczną zdolność do komasacji (nadwyżki) kapitału i które takiej zdolności nie mają. Dlatego kraje bez zdolności do komasacji kapitału (bez możliwości tworzenia nadwyżki) mają tendencję do tworzenia bardziej bezwzględnego (mniej liberalnego) systemu politycznego, bo tylko taki system (oparty na mniejszym lub większym przymusie) pozwala im przetrwać. Z jednej strony są to kraje immanentnie/organicznie słabsze ekonomicznie, z dużą rolą państwa (zmuszonego do komasacji kapitału), z drugiej strony są to kraje o wymuszonej potrzebie posiadania znacznych sił wojskowych. Równocześnie, są to kraje, którym nie da się narzucić swojej woli potęgą morską, ponieważ dla takich krajów potęga morska nie ma znaczenia.

Przykład:
– Dlatego kraje Rimlandu (handlujące morzem ze światem) mają zawsze większe swobody obywatelskie
– Dlatego w Rosji od zawsze jest zamordyzm
– Dlatego afrykańskie kraje są zamordystyczne
– Dlatego im bardziej w głąb Eurazji tym mniejsze swobody obywatelskie


– Dlatego geografia wpływa na kulturę danego kraju
– Dlatego skłonność do indywidualizmu i przedsiębiorczości (“jak się pościelisz, tak się wyśpisz”) jest większa w krajach Rimlandu


Co się teraz dzieje

Obecny ład kształtują Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, wspierane przez system stworzony w Bretton Woods. Wszystkie te instytucje założono w USA (mocarstwo morskie) i dlatego wszystkie są zainteresowane globalizacją obrotu handlowego, bo kontrolując zasady handlu, mają zyski z obrotu. Nie dlatego demokracja liberalna była, jest lub będzie szczytem marzeń wielu rządów i nie dlatego skończyła nam się historia. Globalna wioska nie powstała, bo się wszyscy zaczęli nagle kochać (co byłoby dość interesujące), ale dlatego, że pomysł na demokrację liberalną doskonale wpisuje się w działanie potęgi morskiej, ponieważ wspiera ona liberalizm, wolność gospodarczą i kapitał, który poszukuje krótkoterminowych zysków. I to jest właśnie morska praca kapitału: szybkie, krótkie terminy/pozycje, zwroty z inwestycji.

Obecny ład jest coraz bardziej kwestionowany przez Chiny, które zaczynają tworzyć własną architekturę ładu światowego. Od kilku lat Chiny są najpotężniejszą gospodarką na świecie (wg parytetu siły nabywczej) i obecna organizacja ładu światowego (z Bankiem Światowym itd.) zaczyna blokować Chinom dalszy rozwój.

– Dlatego powstał Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) do którego już należą: Polska, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Turcja, Rosja i inne kraje Europy i Azji (Iran, Pakistan, Kazachstan)
– Dlatego Chińczycy budują porty w Gruzji, Grecji, Algierii, Pakistanie i Afryce
– Dlatego Chińczycy budują Nowy Jedwabny Szlak – żeby “ominąć” problem rywalizacji morskiej z USA
– Dlatego Chińczycy mają swój internet, bo posiadając własną architekturę mogą regulować jej funkcjonowanie

(źródło: merics.org)

Co dalej

W dalekiej Azji urósł gracz, który obecnie pod względem gospodarczym dorównuje lub nawet nieznacznie przewyższa znaczeniem USA. W interesie USA jest obronić swoją dotychczasową kulturowo-ekonomiczno-militarną pozycję hegemona światowego. Równocześnie obiektywnie słabnąca od lat Rosja nie ma innego wyjścia niż straszenie (czynne lub bierne, hybrydowe lub nuklearne) i/lub negocjowanie swoich interesów. Może to robić albo zbrojnie, albo dywersją, albo układem z Niemcami, co już zresztą się dzieje (Nordstream).

Przykład:
– Dlatego USA zaczynają konkurować na Morzu Południowochińskim z Chinami
– Dlatego USA wycofują się militarnie z Europy
– Dlatego właśnie teraz wybuchają konflikty na obrzeżach strefy wpływów USA w Europie wschodniej (Ukraina, Gruzja)
– Dlatego Rosja właśnie teraz stara się odbudowywać swoje strefy wpływów w Europie
– Dlatego USA coraz mniej lubią się z Niemcami, które urastają do pozycji europejskiego, regionalnego hegemona, co nie leży w interesie USA
– Dlatego USA zwiększają wydatki na wojsko, które przyda się na Morzu Południowochińskim

Miejsce Polski

Polska w tym całym rozgardiaszu pełni niezwykle istotną rolę. Nie chodzi o martyrologię i dziejową misję, a o zwykłą geografię. Polska leży na jedynej nizinie między Heartlandem (sercem Eurazji) a Rimlandem (morską częścią Eurazji) i tędy po prostu trzeba poprowadzić tranzyt – nie ma innej drogi, a górami się nie opłaca. Nasze położone jest błogosławieństwem, gdy jesteśmy silni (Unia Polsko-Litewska) lub przekleństwem, gdy jesteśmy słabi (rozbiory). Tędy przechodzi tranzyt i tędy przewalały się armie. USA nie mają lądowych wojsk i nie obronią Polski przed coraz bardziej zbrojącą się Rosją. Nie obroni nas też NATO, ani armia europejska (na ostatnich manewrach wojskowych przy granicy z Rosją było 400 żołnierzy niemieckich, 0 francuskich itd.) Z kolei Niemcy, z roku na rok coraz mniej związane handlowo z USA będą przesuwać swoje strefy wpływów na wschód – niemiecki kapitał tam właśnie pcha Niemcy.

Podsumowanie

Z punktu widzenia zasad geografii i powyższych 10 punktów nie ma znaczenia jak nazywa się ten lub inny premier tego lub innego kraju. Nie ma znaczenia, co piszą mierne media i jak bardzo straszy nas ten lub inny organ Unii Europejskiej. Świat między Bugiem i Odrą przewartościowuje się, świat europejski się przewartościowuje i przewartościowuje się też cały świat.

Kończy się świat jaki znamy i – czy się to komuś podoba czy nie – właśnie powstaje nowy porządek, którego kształtowanie się będzie powodowało coraz więcej napięć.

Pytanie czy chińskie powiedzenie “obyś żył w ciekawych czasach” będzie dla nas w tym kształtującym się porządku przekleństwem, czy błogosławieństwem.

]]>
/koniec-swiata-jaki-znamy/feed/ 7 2905
Innowacyjna ekhem gospodarka /innowacyjna-ekhem-gospodarka/ /innowacyjna-ekhem-gospodarka/#respond Thu, 28 Dec 2017 19:34:51 +0000 /?p=2886


Innowacyjność – zdolność do działań naukowo-wdrożeniowych polepszających i rozwijających produkcję, do poszukiwania nowych rozwiązań, pomysłów i koncepcji.

Polska zajmuje 23. miejsce spośród 27 najbardziej innowacyjnych krajów w Europie. Czyli jesteśmy prawie na dnie.

Innowacyjność oczywiście można, jak wszystko inne, mierzyć na sto sposobów, ogólnie jednak chodzi o współpracę biznesu i nauki. Czyli o badania i rozwój. I tak się niefortunnie składa, że jak by tej innowacyjności nie mierzyć, za każdym razem lądujemy gdzieś albo na dole tabeli, albo na rubieżach wykresu. Liderem innowacyjności są – co równie oczywiste – Niemcy jako kraj i niemieckie firmy per se , które na badania wydają najwięcej per saldo i per capita . Patentują też nieporównanie więcej niż Polacy i reszta Europy, więc efekt taki, że co roku patentuje co sto dwunasty Niemiec i co siedmiotysięczny trzysta czterdzie…coś-tam Polak. Fascynujący pozytyw jedynie taki, że udział kobiet-autorek patentów jest w Polsce najwyższy na świecie, ale nie mam najbledszego na to wytłumaczenia i nie o tym dziś chciałem.

W innowacyjności nie chodzi o abstrakcyjne cyferki; kwestia jest poważniejsza – systemowa – bo chodzi o pułapkę średniego dochodu, w którą za niedługo wpadniemy, jeśli zamiast odważnie-płynąć będziemy jedynie-dryfować. Czyli wpadniemy w dziurę podpisaną “obóz pracy dla zagranicznego kapitału, który nie pozwoli nam zarabiać więcej i będzie nas mielił jak Angole pół świata kiedyś, USA pół świata obecnie, jak Niemcy teraz mielą pół Europy, a za chwilę Chiny będą mielić całą Ziemię.” O ile w ogóle będą łaskawie mielić, zanim otworzą ofisy w Afryce.

No więc stoję dziś taki mundry i patrzę jak dwudziestu Ukraińców buduje nam w Olsztynie Regionalne Centrum Bezpieczeństwa. Obok profesor Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego, który oświadcza, że jako jedyny w regionie specjalista od geologii musi być przy niektórych pracach, więc czasem “musi brać takie różne fuchy, zamiast siedzieć na uczelni.”

Z kolei pięć minut później oświadcza, że “niedawno jako Uniwerek mieliśmy do wydania 44 mln zł na badania i rozwój i na dobrą sprawę nie wiedzieliśmy nawet, gdzie tu można TAKĄ kasę spożytkować.”

Czyli są pieniądze, są możliwości, są perspektywy, ktoś ciągnie za odpowiednie sznurki i buja ten kościelny dzwon; problemem jest tylko fakt, że nie ma chyba między Bugiem a Odrą kogoś, kto znałby odpowiedź na pytanie “jak?”

Na razie innowacyjność w Polsce wygląda tak, jak na niedawnym (12.12.2017 r.) spotkaniu o inwestycjach w badania i rozwój zorganizowanym przez Rzeczpospolitą i NCBiR w Elblągu: 10 osób w skromnej salce na krzesełkach oklejonych gwiazdkami UE. Po pierwszej przerwie kawowej zostało osób 6. Plus ja i kamerzysta.

]]>
/innowacyjna-ekhem-gospodarka/feed/ 0 2886
Ruletka szczęścia /ruletka-szczescia/ /ruletka-szczescia/#respond Fri, 24 Nov 2017 01:04:17 +0000 /?p=2750

[mail od Czytelniczki Dychy, przeredagowany i wrzucony tu za jej pozwoleniem]

Zawsze byłam ambitna, od dzieciństwa. Szkolne konkursy, występy artystyczne – wszędzie musiałam być pierwsza i we wszystkim najlepsza. I byłam, zawsze. Teraz mam wspaniałego chłopaka i super pracę. Jest dobrze, nawet bardzo dobrze.

A raczej było, dopóki nie uświadomiłam sobie niedawno jednej rzeczy.

Byłam w szpitalu i ciągle z pracy ktoś dzwonił i czegoś chciał. Nikt się nie interesował moim losem tylko wycenami, harmonogramami, planami etc. Pozłościłam się i ustaliłam, że spróbuję coś zmienić. Bo skoro potrafię zasilać konta wielkich korpo, to w innym miejscu też powinnam dać sobie radę, a przynajmniej dla kogoś to, co robię będzie serio ważne.

Jutro (czyli dziś – przyp. moje) mam rozmowę w sprawie pracy w fundacji charytatywnej. Bardzo lubię swoją dotychczasową pracę, ale też wiem, że mnie wykończy. Nie można pracować po 10h dziennie + weekendy często + plany od 5:00 do 22/23. To piękna przygoda, ale tak się żyć nie da. Czuję, że to, co robię teraz jest chwilowe i oszukane. Stwierdziłam, że nie mogę tak żyć i godzić się na to w pełni. Pomyślałam, że spróbuję. Kilkakrotnie na własnej skórze przekonywałam się, że warto wyciągnąć rękę po to, co los daje. Może nic z tego nie będzie, ale chociaż pójdę i sprawdzę.

A na przełomie roku jedziemy sobie na koniec Polski na parę dni. Po prostu uciec i zaszyć się w jakiejś małej norce.

]]>
/ruletka-szczescia/feed/ 0 2750
O złudnym poczuciu bycia postępowym /o-uludzie-bycia-postepowym/ /o-uludzie-bycia-postepowym/#comments Fri, 29 Sep 2017 02:47:26 +0000 /?p=2577

Być może niektórzy Czytelnicy pamiętają tekst “Czy da się zmierzyć szczęście Polaków?”, który napisałem tutaj kilka miesięcy temu. Zastanawiałem się w nim, czy istnieją takie realne i mierzalne aspekty naszego życia, jak wielkość mieszkania, ilość zieleni w mieście, czy cena wódki, które decydują o poziomie naszego zadowolenia z życia. W tekście tym sugerowałem nieśmiało, albo właśnie śmiało, lecz w formie żartu, że dobrze byłoby włączyć taki wskaźnik szczęśliwości do zarządzania społeczeństwem, zamiast wyłącznie posługiwać się dość już przebrzmiałym i nieco autotelicznym PKB. Bo jakie znaczenie ma wzrost eksportu lub wyprodukowanych butów wobec odczuwanego indywidualnie, lecz – jak się zdaje – w coraz większej skali, wrażenia ubywającego coraz bardziej czasu, coraz większego zmęczenia i zinstytucjonalizowania życia? Tekst zainteresował m.in. Panią z Newsweeka, bo zadzwoniła, żeby pogadać o tym dłużej.

Minęło 9 miesięcy i oto na European Forum for New Ideas odbywającym się właśnie w Sopocie, na który przyjechali Timmermans, Bochniarz, Kołodko, prezydent Kwaśniewski i inni, dyskutuje się kwestię możliwego włączenia happiness index do innych wskaźników tzw. rozwoju społecznego.

I nie chodzi o to, że ja o tym pisałem 9 miesięcy temu, a oni teraz dopiero. Bynajmniej. W mojej opinii to oczywiście bardzo dobrze, że się takie kwestie dyskutuje i że w takim szacownym, wpływowym i szerokim gronie; należy jednak zważyć przy tej okazji dwie kwestie. Z jednej strony podrzędny bloger za trzy brutto, a także fakt, że taki indeks szczęśliwości od 45 lat stosuje się w jakimś ezoterycznym i ledwo widocznym na mapie Bhutanie; z drugiej strony sytuacja, kiedy to – niewątpliwie elitarne – grono osobistości omawia wprowadzenie indeksu pod egidą wydarzenia mającego w nazwie chlubne novum . Mówiąc inaczej, biorąc pod uwagę klasę zaproszonych osób, które zęby zjadły pracując w administracji rządowej i/lub sektorze prywatnym, a także rangę wydarzenia podobna dyskusja powinna stanowić, niejako, oczywistą konieczność.

Określenie “nowe idee” nie jest już więc nawet niefortunne, wsteczne lub niewłaściwe. Jest po prostu nieprzyzwoite.

]]>
/o-uludzie-bycia-postepowym/feed/ 2 2577
Szaleństwo na Dożynkach /szalenstwo-na-dozynkach/ /szalenstwo-na-dozynkach/#comments Mon, 18 Sep 2017 00:38:52 +0000 /?p=2514


Ja jestem stąd, z Warmii, mój mąż Władek spod Bielska, góral. Przyjechał tutaj trzydzieści lat temu, zobaczył chmury, zobaczył pagórki i stwierdził, że tutaj jego jego miejsce. Nigdzie indziej. Ja z kolei kocham góry i od kiedy on dostał ojcowiznę, jeżdżę tam w jego strony pomagać przy gospodarstwie. Uwielbiam tam jeździć, chociaż kawał drogi. Ale mieszkamy na Warmii, uprawiamy trzydzieści pięć hektarów. Dookoła nas tylko pola, na środku stoi nasz dom. Więc jak potrzebuję kontaktu z sąsiadami to biorę lornetkę.

Niektórzy nam mówią, że to szaleństwo w dzisiejszych czasach być rolnikiem. Że lepiej sprzedać ziemię, sprzedać gospodarstwo i zająć się czymś normalnym, bardziej dochodowym. Najczęściej do tej sprzedaży namawiają nas znajomi Władka. Mają swoje firmy, albo zajmują jakieś stanowiska kierownicze. Po co będziesz się użerał z tym polem, skoro możesz większe pieniądze zarobić gdzie indziej? – pytają. A do mnie, żebym porozmawiała z Waldkiem, bo od czasu przyjazdu tutaj kompletnie zwariował. Po co nam większe pieniądze, skoro wystarczy nam to, co mamy teraz?

I gadanie o tym, co jest normalne i nienormalne. Tak jak by praca do dwudziestej i bieganie za kolejnym zerem na koncie nie były szaleństwem.

]]>
/szalenstwo-na-dozynkach/feed/ 1 2514
Wzruszający Żydzi na Instagramie /wzruszajacy-zydzi-na-instagramie/ /wzruszajacy-zydzi-na-instagramie/#comments Sat, 16 Sep 2017 11:23:28 +0000 /?p=2508

Sprawiłem ostatnio prezent koledze. Płytę. Ten w odpowiedzi pyta ile oddać, ale że suwenira niejednokrotnie dostarczała mi niekwestionowanych momentów uniesienia (lub też, jak kto woli: miała wartość sentymentalną), zaproponowałem, że jeśli zależy mu na rewanżu, nie musi rozliczać się w monetach. Na co on, że kupi wino.

I natychmiast zacząłem się zastanawiać, czy rynkowa cena sentymentalnego prezentu ode mnie będzie taka sama jak cena wina. Taki się okazałem antysystemowy.

A gdzieś chwilę potem na Instagramie to zdjęcie. Przypadkowe zbiegi okoliczności.


]]>
/wzruszajacy-zydzi-na-instagramie/feed/ 2 2508