Jako ostatni przykład z tej serii rozważmy podstawową potrzebę mieszkania. Domek ślimaka, podobnie jak ptasie gniazdo, powstał bezpośrednio z materiałów otaczającej go natury.
Patrząc na to z punktu widzenia obiegu surowców i energii, ptak i jego gniazdo tworzą niepodzielną całość. Gdy zakończą swoje istnienie, materia, z jakich są zbudowane przekształcana jest bez reszty w humus, w którym na powrót tkwić będzie witalna siła na potrzeby przyszłych generacji. Energia, potrzebna do powstania ptaka i gniazda pochodzi z odnawialnej energii Słońca i po rozkładzie oddawana jest z powrotem do otoczenia. Pamiętajmy, że będzie to dokładnie taka sama ilość energii, która wcześniej została zaabsorbowana do celów wzrostu. Ptak i gniazdo, jak wszystkie twory natury, znajdują się w doskonale zamkniętym obiegu. Z powstałego z nich humusu z powrotem powstanie potem roślina, gniazdo, pożywienie i znowu ptak. Natura każdej należącej do niej istocie przydziela odpowiednie mieszkanie, dostarcza niezbędnych do tego celu materiałów, surowców i energii, dbając o to, by nie przynosiło to szkody innym istotom lub by wręcz nie niszczyło jakiegoś istnienia. Doskonale zamknięte obiegi surowców nie pozostawiają żadnych śmieci. Natura nie zna nadmiaru, ani niedoboru. Tworzy zamknięte obiegi i harmonię. Istnieje tylko logistyka doskonale współgrających obiegów materii i energii.
Jak to wygląda u nas, ludzi? Czy możemy budować z zastosowaniem minimalnej ilości energii odnawialnej? Czy optymalizujemy wszystko tak, by każdy szczegół dopasowany był do miejscowych wymagań? Jakże dramatyczne skutki przynosi w budownictwie bezmyślne stosowanie syntetycznie wytworzonych materiałów? W “Triki ekologii i oszustwo ekologiczne” z 1990 r. Adler i Mackwitz pisali: “Gdyby dla powietrza w pokojach mieszkalnych istniały tak przejrzyście określone progi stężeń szkodliwych substancji, jak dla miejsc pracy, to 10% mieszkań w Niemczech, Austrii i Szwajcarii musiałoby zostać opróżnionych, a miliony ludzi dostało by zakaz mieszkania we własnych domach. W tzw. domach energooszczędnych, szczelnych i najczęściej źle wentylowanych panuje jeszcze większe zanieczyszczenie powietrza wewnętrznego. W pomieszczeniach mieszkalnych koncentruje się radioaktywny radon oraz substancje lotne emitowane przez meble i materiały budowlane. Drewno konserwuje się pentachlorofenolem i lindanem, podłogi, dachy i rury pokrywają włókna azbestowe, lakiery, kleje i płyty wiórowe zawierają formaldehyd, a poliuretan znajduje się w materiałach izolacyjnych.”
Pomyślmy tylko o ogromnych sumach, co roku wydawanych w krajach uprzemysłowionych na samo leczenie alergii. Chorobom cywilizacyjnym takim jak zawał serca, nowotwory, nadciśnienie tętnicze, cukrzyca typu II, artretyzm i reumatyzm, alergie, atopowe zapalenie skóry etc. można by całkiem łatwo przeciwdziałać. Zdrowe i naturalne produkty oferują lepszą jakość i radość życia, zamiast frustracji na tle konsumpcji; gospodarowanie w oparciu o zamknięte obiegi surowcowe, zamiast ślepej uliczki w postaci stosów odpadów. Praca w oparciu o ideę zrównoważonego rozwoju oznacza koniec z marnotrawstwem zasobów i energii.
—
Źródło: E. Thoma “Na długi czas. Domy z drewna i życie. Stare mądrości w służbie nowoczesnych technologii”
Od kory drzew, których kolor idealnie dopasowany jest do ochrony przed mrozem, czy upałem, po sierść niedźwiedzi polarnych, w której powietrze uwięzione w każdym pojedynczym włosie minimalizuje straty ciepła w klimacie Arktyki niemal do zera – każde rozwiązanie naturalnej ochrony przed czynnikami atmosferycznymi jest samo w sobie małym arcydziełem. Nieustanna optymalizacji natury, trwająca przez tysiące lat ewolucji wytworzyła zaawansowane rozwiązania, o jakich technicy i badacze z zakresu materiałoznawstwa mogą tylko pomarzyć.
Model przemysłu odzieżowego jest bardzo zbliżony do modelu przemysłu spożywczego ( LINK ). Działając w skali globalnej, międzynarodowy przemysł odzieżowy wykorzystuje w przeważającej mierze syntetycznie produkowane surowce, barwniki i substancje chemiczne. Włókna naturalne praktycznie straciły na znaczeniu. Jedynie bawełna zdołała utrzymać swoje znaczenie w postaci potężnych monokultur. Monokulturowe plantacje bawełny w dalekich zakątkach Ziemi wyparły drobne, tradycyjne rolnictwo i zrujnowały stabilne ekosystemy.
Ogromna skala zastosowania surowców kopalnianych jest niezbędna po to, by zapewnić centralne zaopatrzenie dużym koncernom i fabrykom. Odzież stała się tymczasem nietrwałym, wybrakowanym artykułem generującym powstawanie śmieci. Ilość alergików w zamożnych krajach uprzemysłowionych rośnie, a pomimo masowej produkcji ciągle miliony ludzi nie są w stanie się dostatecznie ubrać.
Czy ma to świadczyć o sukcesie nowoczesnych koncepcji gospodarki i struktur organizacyjnych? Pocieszające jest to, że coraz więcej ludzi próbuje szukać nowych, lepszych rozwiązań. Przykładem wielu takich inicjatyw są rolnicy prowadzący biouprawy lub producenci włókien tekstylnych z niezanieczyszczonych, naturalnych surowców. Patrząc globalnie jest to jednak dopiero przysłowiowa kropla w morzu.
—
Źródło: E. Thoma “Na długi czas. Domy z drewna i życie. Stare mądrości w służbie nowoczesnych technologii”
W naturze, model dostarczania pożywienia sięga od humusu, który odżywia rośliny i sam jest przez nie produkowany, po równowagę w liczebności populacji, która wynika z wyważonej proporcji pomiędzy liczebnością zwierzyny łownej a liczebnością myśliwych. Każda żywa istota na Ziemi otrzymuje od otaczającej ją natury odpowiednie dla siebie pożywienie, zawierające wszystko to, co jest jej potrzebne do zdrowego wzrostu, pozostając w harmonii z otoczeniem. Występujące w przyrodzie łańcuchy pokarmowe funkcjonują dzięki tej równowadze. Zdarzenia, które zakłócają tę równowagę, są stale wyrównywane pod warunkiem, że nie wkroczył tam już człowiek i nie zaburzył zrównoważonego ekosystemu.
Struktury organizacyjne i władzy zastępują w społeczeństwach równowagę występującą w przyrodzie. Podziały hierarchiczne dzielą ludzi na dwie grupy – na tych, którzy nie wpływają na produkcję i dystrybucję żywności tj. na coraz bardziej uzależnioną masę konsumentów oraz na tych, którzy skupiając w swoich rękach coraz więcej zcentralizowanej władzy, kreują rzeczywistość.
Utrzymywaniu i wspieraniu władzy zcentralizowanych, ogólnoświatowych koncernów przemysłu spożywczego nie służy sytuacja, w której ludzie w mniejszym lub większym stopniu sami zaopatrują się w żywność. Umocnieniu władzy centralnej sprzyja natomiast zastępowanie struktur regionalnych przez uprzemysłowione rolnictwo i masową hodowlę, degradującą wartość życia. Rozrastający się przemysł spożywczy z globalnymi sieciami dystrybucji zalicza się w takim samym stopniu do tego mechanizmu, co niekontrolowane stosowanie produktów chemicznych na wszystkich poziomach produkcji, począwszy od upraw po konserwowanie żywności. W skali globalnej nie jesteśmy w stanie oszacować skutków i oddziaływania na zdrowie.
Jedną z cen, jaką za przemysł spożywczy muszą zapłacić wszyscy mieszkańcy Ziemi, są niewyobrażalne góry śmieci pochodzące z opakowań oraz ogromne zużycie zasobów energetycznych na transport drogowy, wodny i lotniczy. Przy takich wielkich nakładach, a zarazem przy tak dużych wadach nowoczesnej dystrybucji żywności należy postawić pytanie, czy przynajmniej wszyscy są dzisiaj syci?
Czy wobec tych faktów nie powinniśmy uczyć się od natury zdecentralizowanego systemu dystrybucji pożywienia? Natura nie potrzebuje transportu przekraczającego granice kontynentów – każdego zaopatruje w miejscu, w którym się znajduje.
—
Źródło: E. Thoma “Na długi czas. Domy z drewna i życie. Stare mądrości w służbie nowoczesnych technologii”
Zaczęło się chyba w najlepszy możliwy sposób: od dzieci. Erwin Thoma, austriacki inżynier leśnictwa, od kilkunastu lat mieszkał z rodziną w odosobnionej chatce. Do najbliższego sklepu mieli 50 km. Dla Erwina było to wymarzone miejsce, jednak gdy dzieci osiągnęły wiek szkolny musiał przeprowadzić się wraz z rodziną do Salzburga.
Problem pojawił się już po dwóch tygodniach od przyjazdu do miasta. U dzieci zaczął się nieustanny kaszel, zagrażający nawet ich uduszeniu. Po wielu wizytach u lekarzy okazało się, że dzieci Erwina są uczulone na klej wykorzystany do produkcji sklejki, z której były zrobione meble i podłoga w ich nowym mieszkaniu. Lekarz zalecił terapię kortyzonową, jej stosowanie mogło jednak negatywnie wpłynąć na dziecięce nerki. Erwin zdecydował się wysłać dzieci z dala od domu. Podczas ich nieobecności, wraz ze swoim dziadkiem-stolarzem, wymienili elementy zrobione ze sklejki na zrobione przez nich samych – z litego drewna. Objawy alergii u dzieci zniknęły.
Od sceptyka do fascynata
Incydent sprawił, że Erwin Thoma założył firmę stolarską, a dziadka uczynił swoim doradcą. Początkowo większość zamówień dotyczyła podłóg, które często były kładzione na wciąż wilgotny beton. Powodowało to wypaczanie się materiału. Dziadek Erwina stwierdził, że problem nie dotyczy wilgotnego betonu, lecz sposobu pozyskiwania samego drewna. Zasugerował, że drewno należy pozyskiwać w momencie, kiedy w drzewie ustaje przepływ soków – czyli w zimie. Ponadto, co równie ważne, drzewo należy ścinać w fazie ubywającego księżyca – przed nowiem.
Akademicko wykształcony Erwin Thoma był początkowo sceptyczny. Postanowił jednak sprawdzić propozycję swojego dziadka i w styczniu jedną część drzew ściął przed nowiem, drugą część – gdy księżyca zaczęło przybywać. Drewno musiało leżakować do wiosny i gdy po kilku miesiącach p. Thoma przyjechał na miejsce ścinki okazało się, że pierwsza część drewna (ścięta przed nowiem) była zupełnie czysta, drugą część całkowicie obsiadły korniki.
Od tego momentu p. Thoma zaczął prowadzić dalsze, własne obserwacje. Porównywał drewno pozyskane w różnych fazach księżyca. Notował, zapisywał wnioski. Okazało się, że drewno z drzew ściętych przed nowiem księżyca jest bardziej odporne na sinienie, szybciej schnie i wykazuje wyższą odporność na ogień. W przeciwieństwie do drewna pozyskanego w innych fazach księżyca nie ma też tendencji do nadmiernego pęcznienia.
Notatki Erwina Thomy złożyły się na książkę “Widziałem jak rośniesz” wydaną po niemiecku w 1998 r. Oprócz fali krytyki, jaką zebrała ze strony przemysłu drzewnego i naukowców, książka spotkała się także z entuzjastycznym przyjęciem, głównie ze strony starych rzemieślników. “Widziałem jak rośniesz” trafiła także do dra Ernsta Zurchera, inżyniera pracującego na ETH w Zurychu, najlepszej politechnice w Europie i jednej z najlepszych uczelni technicznych na świecie ( link ). Zurcher, zupełnie niezależnie od Thomy i w tym samym 1998 roku, opublikował w prestiżowym Nature artykuł o związku objętości drewna z fazami księżyca ( link ). Artykuł podsumowywał efekty 24 lat badań, które w największym skrócie można przedstawić następująco: drewno rozszerza się i kurczy o ułamki milimetrów. Robi to zawsze wszerz, nie wzdłuż słojów. Objętość drewna zmienia się zgodnie z dobowymi i miesięcznymi fazami księżyca. Największą objętość drewno uzyskuje o godzinie 22:00, najmniejszą – między 10:00 a 12:00. Jest tak dlatego, że księżyc swoją obecnością ściąga grawitacyjnie w dany obszar Ziemi więcej wody, która akumuluje się m.in. w drewnie. Księżyc tak samo działa też np. na nasiona fasoli. Największą absorpcję wody wykazują one pomiędzy fazami księżyca, najmniejszą – w czasie nowiu. To też logiczne: jeśli księżyc znajduje się w nowiu, ściąga wówczas do nasion najwięcej wody i nie mogą już jej przyjąć znacząco więcej. Przyjmują jej natomiast najwięcej, gdy księżyc jest w innych fazach i nie ściąga wtedy swoją masą aż tyle wody ( link ). Fazy księżyca mają także wpływ na potencjał elektromagnetyczny drzew ( link ).
Współczesne budownictwo i mity wokół drewna
Firma Erwina Thomy rozrastała się. Postanowił, że zacznie produkować domy wykonane całkowicie z drewna. Wymyślił więc i opatentował metodę budowy Holz100 jako wyznacznik tego, że są to domy w 100% wykonane z tego materiału. Złożenie jednorodzinnego domu trwa najczęściej 1-2 dni. Takie domy składają się najczęściej ze ścian o grubości 30 cm złożonych z kilku warstw desek pozyskanych w odpowiedniej fazie księżyca, układanych poziomo i pod różnymi innymi kątami. Pomiędzy warstwami znajdują się wyżłobione szczeliny, wypełnione tylko powietrzem. Pełnią rolę dodatkowego izolatora, a wszystkie połączone są drewnianymi kołkami. Krzyżowy i poziomy układ poszczególnych warstw ściany o grubości 25 cm daje taką samą izolację co 12,5 cm styropianu, 50 cm sklejki lub ściany żelbetowej o grubości 5,5 metra ( link ). Wyniki testów izolacyjności były na tyle niezwykłe, że początkowo Instytut w Stuttgarcie odmówił wydania certyfikatu.
Jakość drewnianych konstrukcji potwierdziły też inne badania przeprowadzone na Uniwersytecie w Grazu. Porównano 3 rodzaje ścian o tej samej przenikalności ciepła: ścianę z płyt wiórowych i gipsowych z izolacją, ceglaną ścianę z izolacją polistyrenową i 30 cm ścianę z drewna Erwina Thomy. Z zewnętrznej strony ścian panowała temperatura -10 stopni Celsjusza, od wewnętrznej – temperatura pokojowa. Zmierzono czas, po którym ściana wewnątrz osiągnie 0 stopni. Ściana z płyt wychłodziła się do tej temperatury w 2 dni, ściana ceglana – w 10 dni, ściana drewniana osiągnęła punkt 0 stopni po ponad miesiącu.
Innym problemem współczesnego budownictwa jest powstająca w budynkach wilgoć. Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) szacuje, że w ponad 75 procentach budynków mieszkalnych występuje pleśń (
link
). Wśród przyczyn jej występowania podaje się nieefektywną wentylację, technologie mokre stosowane przy budowie i sposób izolacji budynków (str. 36-37 raportu WHO,
link
). Pleśń to jedna z najgorszych trucizn, jednak oprócz negatywnych skutków zdrowotnych, jakie pośrednio powoduje powszechne stosowanie materiałów takich jak styropian, suporeks lub klimatyzacja powstawanie pleśni wywiera też duży wpływ na ekonomię. W Finlandii szacuje się na przykład, że koszty usuwania powstającej pleśni wynoszą 10-40 tys. euro / mieszkanie (
link
).
Ponadto, firmy budowlane nie dają dłuższej niż 5-letnia gwarancji na swoje konstrukcje. Erwin Thoma udziela na swoje domy 50-letniej gwarancji. Przez blisko 30 lat postawił już ponad 1000 domów w 33 krajach od tropików po koło podbiegunowe i, jak sam twierdzi, nie otrzymał jeszcze żadnej reklamacji.
Powszechnie uważa się, że domy z drewna są niebezpieczne z uwagi na ich łatwopalność. W Niemczech w latach 70. i 80. funkcjonował nawet zakaz stawiania konstrukcji drewnianych wyższych niż jednokondygnacyjne. Przed dopuszczeniem do produkcji swoich domów Thoma musiał uzyskać odpowiedni certyfikat odporności ogniowej. Wybrał do tego insytut IBS, jeden z najbardziej renomowanych tego rodzaju jednostek w Europie, posiadający też największy w Europie piec do testów ognioodporności. Ówczesny dyrektor IBS widząc drewnianą konstrukcję zaproponował test F30. Poddaje się w nim dany materiał działaniu ognia o temperaturze 1000 stopni przez 30 minut z jednej strony. P. Thoma upierał się, że materiał tej konstrukcji jest specyficzny, dlatego po długich targach z dyrektorem zdecydował, że zapłaci za każdą dodatkową minutę testu. Test zakończył się po ponad 2 godzinach, kiedy w zbiorniku pieca skończyło się paliwo. Instytut IBS powtórzył test, tym razem na własny koszt, i wydał certyfikat F180. Po trzech godzinach traktowania takiej ściany płomieniem o temperaturze 1000 stopni, temperatura po drugiej stronie ściany wzrosła o niecałe dwa stopnie. Dla porównania, oddziaływanie takiej temperatury na ścianę żelbetową powoduje, że po 20-30 minutach temperatura po drugiej stronie ściany wzrasta do 600 stopni. Beton pęka warstwowo, a zbrojenie topi się.
Drewno – wspaniały surowiec budowlany
Po publikacji książki “Widziałem jak rośniesz” Erwina Thomę odwiedziła delegacja buddyjskich mnichów z Japonii. Opiekują się oni Horyu-ji, kompleksem najstarszych na świecie drewnianych świątyń. Jedną z nich wzniesiono w 607 r. n.e. ( link ). Drewno użyte do zbudowania kompleksu także pozyskano zgodnie z wiedzą o fazach księżyca opisywaną przez Thomę. Przeor klasztoru pochwalił Austriaka, że buduje zgodnie z buddyjską ideą nie szkodzenia środowisku i nie pozostawiania po swoim życiu żadnych śladów i śmieci. Zapewnił także, że pomoże Thomie po swoim powrocie do Japonii.
Dwa tygodnie później do Thomy zadzwonił japoński wydawca i niedługo potem książka ukazała się w Kraju Kwitnącej Wiśni. Umożliwiło to wejście na rynek japoński, wcześniej jednak niezbędne było uzyskanie testu odporności na trzęsienia ziemi. W Japonii istnieje największa platforma do symulacji trzęsień ziemi, stawia się na niej budynki w skali 1:1 i poddaje coraz większym wstrząsom. Wytrzymałość konstrukcji mierzy się w minutach, które upływają do momentu jej zawalenia się. Kilkukondygnacyjny budynek Thomy nie przeszedł początkowo testów, bo nawet nie mógł się zawalić. Dopiero wyjęcie z konstrukcji niektórych kołków ułatwiło jego zburzenie i umożliwiło ukończenie testu. Thoma uzyskał najwyższy możliwy certyfikat bezpieczeństwa przed trzęsieniami ziemi w Japonii. Drewniany kościół Haramura niedaleko Fukushimy, wzniesiony z drewna pozyskanego także zgodnie z fazami księżyca przetrwał trzęsienie ziemi z 2009 r.
Thoma wybudował dziesiątki nieprawdopodobnych z punktu widzenia współczesnej akademickiej inżynierii budynków. W okolicach Matterhornu w Austrii stoi budynek całkowicie samowystarczalny energetycznie z temperaturą monitorowaną w ramach projektów badawczych. W Hamburgu stoi samowystarczalny energetycznie pięciokondygnacyjny blok mieszkalny. W Oberndorfie w Tyrolu stoi kompleks biurowy ArcheNEO o powierzchni 6,600 m2, ogrzewany pompami ciepła zasilanymi foltowoltaiką umieszczoną na dachu. Najemcy lokali biurowych w umowie najmu mają napisane, że za ogrzewanie nie płacą nic ( link ). Drewno pozyskane w odpowiedniej fazie księżyca zostało także zbadane pod kątem przenikalności fal radiowych przez Uniwersytet Bundeswehry w Monachium. Wyniki badań zaowocowały zamówieniami od niemieckiej armii na całkowicie niepodsłuchiwalne budynki. Thoma ma też na koncie siedmiokondygnacyjny, całkowicie drewniany hotel z wielkim basenem na dachu, który od położenia fundamentów do otwarcia budowano w 2 miesiące ( link ).
Wpływ drewna na zdrowie
Konstrukcyjne sukcesy Erwina Thomy wciąż pozostawiały otwartą jedną, zasadniczą chyba kwestię: dlaczego w drewnianych domach czujemy się tak dobrze? Odpowiedź przyszła dopiero po 20 latach, kiedy Thoma spotkał prof. Maximiliana Mosera, kardiologa i kierownika katedry w Uniwersytecie w Grazu. Prof. Moser brał wcześniej udział w projekcie Austromir-91, w którym wraz z zespołem stworzył sprzęt badawczy dla astronautów pracujących na MIR ( link ). Zadaniem profesora było jednak przede wszystkim badanie wpływu substancji semiochemicznych na samopoczucie i zdrowie kosmonautów. Zamknięty obieg powietrza na stacji wymusza stosowanie najmniej inwazyjnych i najmniej szkodliwych rodzajów substancji.
Erwin Thoma i prof. Moser zorganizowali więc wspólnie duży projekt badawczy. Chodziło w nim o zbadanie wpływu poszczególnych materiałów na organizm człowieka. W tym celu zbudowano dwa identyczne pomieszczenia – jedno z litego drewna, drugie z klejonych płyt wiórowych pokrytych laminatem. Okazało się, że serce człowieka, który przechodzi z pokoju z płyt do pokoju z litego drewna już po 10 minutach stabilizuje się. Zwalnia się także rytm jego bicia. Ponadto, substancje semiochemiczne wydzielane przez drewno obniżają poziom adrenaliny. Przebywanie wśród określonych materiałów wpływa także na sen; liczba uderzeń serca człowieka śpiącego w drewnianym pomieszczeniu zmniejszyła się na tyle, że serce zaoszczędziło liczbę tylu uderzeń, które serce wykonuje w ciągu godziny. Można więc powiedzieć, że w drewnianym pomieszczeniu człowiek zaoszczędza godzinę bicia serca na dobę. Badania prof. Mosera wykazały ponadto, że drewno minimalizuje ryzyko chorób układu krążenia, chorób związanych z wydolnością serca i ryzyko zachorowań na raka. Obecnie ponad 70 procent wszystkich przyczyn śmierci w Europie powodują właśnie te trzy choroby (
link
). Dokładne wyniki badań zawarto w książce obu Panów pt. “Delikatna medycyna drzew” (
link
).
Do tej pory nie wiedziałem dlaczego w domu letniskowym moich rodziców w lesie tak dobrze mi się śpi. Zastanawiało mnie, dlaczego kiedyś w warzywniczym usłyszałem od Pana, że nie wie dokładnie jak to jest, ale pieczarki, które waży rano są cięższe niż te same pieczarki zważone popołudniu. Można śmieszkować, że stare Japończyki-buddyjczyki mieli farta ze świątyniami, ale hej! Godzina bicia serca mniej w ciągu doby? To w ciągu roku daje miesiąc, w ciągu 12 lat – rok. Nie chciałbyś?
—
Źródło:
Erwin Thoma “Na długi czas”