Dzień jak co dzień
Trudno jest dzisiaj pracować z dziećmi, które z różnych powodów przebywają w szpitalu. Na niektórych oddziałach jest taki przemiał, że nie zdążysz ich dobrze poznać, a już odchodzą lub dochodzą następne. Ciężko o jakiś kontakt, a i dla nich jesteś tylko kolejną panią, która ma z nimi spędzić czas. Chociaż na przykład ostatnio przez całe zajęcia wyszywaliśmy, aż dzieciaki prosiły żebym została z nimi dłużej. Dziewczyny, chłopcy, starsi i młodsze – wszystkie były zachwycone swoimi nowymi etui na komórki. Taka praca daje naprawdę mnóstwo satysfakcji.
Z wyjątkiem momentów, kiedy widzisz młodego ojca siedzącego od roku przy swoim całkowicie sparaliżowanym dwuletnim synku, któremu spadła na głowę szafka z telewizorem.
Wsiadam w auto. Wrzucam piątkę.
I tylko światła miasta
które
bezbłędnie
prowadzą mnie
dalej.
Zderzenie z rzeczywistością oddziału dziecięcego może być szokujące.