Ekologiczna schizofrenia, czyli o obronie Puszczy Białowieskiej
O wycince drzew w Puszczy Białowieskiej miałem już napisanych z 40 zdań, ale stwierdziłem, że kwestię da się rozpykać w dwóch. To już drugie zdanie, mam ich łącznie dziesięć. Będę jak ten amerykański informatyk, pierwszy w historii zwycięzca milionerów, który przy ostatnim pytaniu wykorzystał telefon do przyjaciela i zadzwonił do taty po to, żeby poinformować go, że nie potrzebuje jego pomocy, a chce mu tylko powiedzieć, że za chwilę wygra milion, bo zna odpowiedź na pytanie. No więc czytasz właśnie czwarte zdanie. Mam nadzieję, że u Ciebie też wszystko w porządku. Gotowy? Czas rozwikłać tę pseudo ekologiczną aferę, która będzie pewnie jeszcze wałkowana przez następne miesiące:
– Pół kraju manifestuje teraz, podpisuje petycje lub nawet osobiście jeździ do podlaskiego Mordoru, tak?
– A ilu z tych ludzi sprzeciwiało się wycince lasu w swoim miejscu zamieszkania, gdy powstawało tam nowe osiedle mieszkaniowe lub inny multipleks?
[KURTYNA]
Aha, zapomniałbym o ulotce. Proszę wziąć ze sobą. Mam nadzieję, że seans się podobał.
Schizofrenia dominuje od jakiegoś czasu, zwłaszcza w życiu politycznym i debacie publicznej. Choć raczej chyba powinienem napisać w awanturze publicznej, bo to, co się dzieje, z debatą nie ma nic wspólnego
Z “awanturą” i “debatą” nie ma nic wspólnego, jeśli przez wykładnik debaty lub awantury rozumiesz doniesienia prasowe 😉
Raczej telewizyjne