Gdyby się chciało tak jak się nie chce – motywacyjne trendy
Grudniowe zakupy w galeriach są jak świąteczne ozdoby na balkonach: uroczo to wygląda z zewnątrz, ale z chaty sobie nie pooglądasz. Czyli ogólnie fajnie, że można obdarować prezentami bliskich, powybierać im książki, które tym razem na pewno przeczytają, dobrać najlepszą maszynkę do golenia, skompletować zestaw ekologicznych mydeł do kąpieli, a że Pani jeszcze ładnie zapakuje to już w ogóle spokój i dla mamy jak znalazł, ale w realiach po godzinie zaczynają już trochę boleć nogi, ciągle nie bardzo wiadomo co zrobić z kurtką, a między pozycjami na liście prezentów coraz częściej wkrada się słowo “kawa”.
Dziś mam relaks: muszę tylko kupić sobie buty. Co prawda dotychczasowe na nogach przetrwają żywotnością całą tę galerię i jeden dzień dłużej, ale akurat potrzebuję takich, w których będę bardziej wtapiał się w tłum, wyglądał bardziej jak człowiek. Trochę mi się nawet udaje, bo podśpiewuję z Bublem kolędy, oglądam stroiki na wystawach, nawet patrząc na buty staram się znaleźć taki kąt, pod którym najlepiej wyglądałyby na instagramie.
W ogóle te perspektywy instagramowe:
lifestyle
,
lifestory
, rozkminy modowe. I blogi, na których
‘motywację’ odmienia się przez wszystkie przypadki
. Chyba coś z moim systemem nagród, ale najbardziej to ja się muszę motywować, gdy mi się nie chce. Więc po co się tak motywować do gotowania lub spalania na bieżni skoro się to tak (podobno) lubi robić?
Buty kupiłem – nawet chciałem zapytać dziewczyn w fitness klubie czy fajne, ale wjazd za drogi.
Wtapiał w tłum? To co, przedtem dyrdałeś w safianowych ciżemkach ze sztylpami? 😉
Pół życia na bojówach i trekach. Jak z rowerem: chociaż w pewnych momentach najszybszy i najzdrowszy spróbuj przyjechać nim do klienta i być wiarygodnym:)