Im więcej tym gorzej, Irenko
Kochana Irenko!
Od dawna problem ten fascynował mnie i jakoś, nie wiedzieć czemu, irytował jednocześnie. Pisałam Ci już o nim chyba z rok temu, gdy korespondowałyśmy o motywacyjnych trendach (dorzucam link, Kochana, tutaj: http://bit.ly/2Ds1KxV ) , wspominałam go też Tobie nieśmiało nawet we wczorajszym liście, jak pisałam o spełnianiu marzeń (a tutaj z kolei link do niego, Bułeczko: http://bit.ly/2mTks87 ) , a także w kilku innych listach, lecz dopiero strona pewnego olsztyńskiego nauczyciela uzmysłowiła mi bardziej, o co w tej całej sprawie z motywacyjnym blogowaniem chodzi. A przynajmniej o co wydaje mi się, że chodzi, Irenko.
Gdybyś nie mogła znaleźć adresu strony rzeczonego nauczyciela, na wszelki wypadek kopiuję link tutaj ( kieruneklepiej.pl ) i już spieszę z wyjaśnieniem, co też mam na myśli mówiąc “problem z motywacyjnymi blogami”.
Wiesz jak uwielbiam tę funkcję powiązanych wpisów, dzięki niej mogę przeklikiwać dziesiątki postów, a gdy już znajdę ten odpowiedni komentarzom nie ma końca i mogę Ci o nich potem opowiadać lub wspólnie możemy wymyślać rozwiązania rozstrzyganych tam problemów. Ach, jakie to cudowne, a najbardziej lubię nie te wpisy o pieczeniu ciast, o przebiegniętych, przejechanych, przesz… (jak to się odmienia, Irenko?) kilometrach i nie te o odwiedzonych krajach, ale te ogólne, te napisane w punktach, które objaśniają sposoby na uniknięcie problemów w związkach, na poradzenie sobie ze stresem w pracy, na wyznaczanie sobie i osiąganie celów, na realizację marzeń, na zarządzanie własnymi emocjami i myślami…
Wszystko to są strony cudowne, posty ważne, dyskusje angażujące serca, związki, czas i umysły uczestniczących w nich tak kobiet, jak mężczyzn, lubię też o nich wszystkich myśleć, że powstają, by czynić życie ludzkie lepszym, bardziej wartościowym, pełniejszym, że zawarte w nich porady znajdują odzwierciedlenie w życiu, że to po prostu ma sens.
Dziś jednak zorientowałam się, że autorzy i autorki takich blogów, oprócz deklarowanej pomocy, kreują się przy okazji na takich samych celebrytów jak ci z kolorowych magazynów, których kilka lat temu postanowiłyśmy nie czytać, tylko używają do tego innych środków.
A im więcej ich jest i im bardziej ożywione są tamtejsze dyskusje, tym większej nabieram pewności, że jesteśmy jako ludzkość coraz bardziej pogubieni.
Jesteśmy po prostu dwiema starymi smutnymi babami, Irenko!
Napisz, Kwiatuszku, koniecznie co u Ciebie i jakie motywacyjne blogi sama ostatnio znalazłaś.
Twoja oddana
B.
Dodaj komentarz