Koniec świata jaki znamy
Wuju Samie odejdź stąd, wuju Samie opuść nasz dom
Wszyscy dajcie nam żyć we własnym domu
A Wałęsa: dawaj moje sto milionów
Tam na zewnątrz mają z betonu serca
Fantazje jak ołów, nudni co do Hertza
Więc my choć zima przyjdzie znów ciemniejsza
Nie jedźmy nigdzie – zostańmy w KielcachGdyż Irlandczycy penetrują nasze dziewczęta
I naszych kolegów za pomocą śrubokręta
Chińczyk nie czyta Mao, składa peceta
Małoruski kupuje Londyn, zamiast skupować rzepak
Niemiec każe o czystość dbać mi, jak zawsze
I peta odjąć ostatniego od ust własnej matceA jeśli tak myślisz to Polaczkiem jesteś, co wcześniej zezgredział
I płaczesz jak Szwed, któremu nie dowieźli śledzia
Afrokolektyw
Jedną z chyba najczęściej powtarzanych formuł o dzisiejszym świecie jest ta, która mówi, że świat jest skomplikowany. Może i jest, ale zawsze chyba był – w ten czy inny sposób. A skoro zawsze jakoś nam się udawało plątać misterne sznureczki wzajemnych powiązań w wielką sieć, równie dobrze można chyba usiąść i zacząć je rozplątywać, co nie?
Chyba, bo to co poniżej napiszę, wcale nie musi być prawidłowo rozplątanymi sznurkami.
Tak czy inaczej wydaje mi się, że jest to rozplątanie prawidłowe, bo dużo rzeczy się tu po prostu dodaje.
Dlaczego warto to przeczytać?
Powodów jest kilka. Pierwszy z nich to taki, że nie rozumiemy polityki. Nie twierdzę, że ja ją rozumiem, ale mam wrażenie, że dla sporej części Polaków polityka to Jarosław Kaczyński, jego kot i jakieś okazjonalne uliczno-fejsbukowe zadymy z sądami lub puszczą (co by o nich nie myśleć). To nie jest polityka, a zaledwie jakiś słaby talent show, żenadny serial, wydmuszka. Polityka nie ma nic wspólnego z tym lub innym posłem/premierem/prezydentem z tej lub innej partii; polityka to ni mniej ni więcej: zdolność do mówienia ludziom, co mają robić. Polityka to sytuacja, kiedy do Polski przyjeżdża premier Chin i w otoczeniu kilkudziesięciu biznesmenów klepie deal z polską Panią premier, że będziemy budować infrastrukturę wodną na naszych rzekach. Ktoś słyszał, że 1/3 Wrocławskiego Węzła Wodnego wybudowali nam Chińczycy? Albo że rocznie w Wólce Kosowskiej przeładowuje się już teraz chińskiego towaru za ponad 20 mld złotych? Właśnie. To jest polityka, a nie jakiś (za przeproszeniem) Jarosław.
Drugi powód jest taki, że niemal od samego początku III RP mierne media (gazety, radio, portale, TV) kupione przez Niemców i Amerykanów proponują nam debilnej jakości informacje. Zgoda, media są mierne wszędzie, ale biorąc pod uwagę to, że kapitał zagraniczny – niezależnie od tego z jaką związany branżą – zawsze dąży do stworzenia biernych odbiorców (klientów), a nie czynnych/wnikliwych/świadomych konsumentów, udział kapitału zagranicznego w polskich mediach (prasa – 76% kap. zagranicznego, radio – 48% kap. zagranicznego, TV – 40% kap. zagranicznego, Internet – 69% kap. zagranicznego) pozwala sądzić, że im głupsze ma się audytorium, tym lepiej. Chodzi po prostu o to, że hurraoptymistyczne peany polskich neoliberałów głoszących po ’89, że oto “kapitał nie ma narodowości” się nie sprawdziły. Bo nie miały prawa się sprawdzić. Kapitał ma narodowość, a przykład jakości serwowanych systematycznie informacji jest tego przykładem.
Trzeci powód łączy oba poprzednie i jest bodaj najważniejszy: to niemal systemowy w Polsce brak intelektualnej rozkminy nad tym, co się dzieje na świecie i jaką w tym świecie zajmujemy pozycję. Nie chodzi o to, żeby kupując poranne bułki powtarzać w pamięci stolice wszystkich krajów świata, ale o to, żeby znać długofalowe tendencje na świecie. Na przykład taką, że UE prędzej czy później się wyczerpie (Grexit, Brexit, kryzys migracyjny, chwiejące się Schengen). Albo taką, że Niemcy dopiero zaczynają robić sobie z Polski rynek zbytu (koncentryczno-radialny układ dróg ułatwiający transport dóbr z Berlina do Polski, wzmacnianie współpracy Niemcy-Rosja, medialno-parlamentarne napięcia na linii Niemcy-Polska). Lub tendencję, że Rosjanie od kilku lat przebudowują układ sił w Europie środkowo-wschodniej (Donbas, intensyfikacja działań w Czeczenii, Krym), czy choćby tę, że właśnie tworzy się nowa oś państw tzw. nowej Unii (Trójmorze, dwustronne porozumienia Polski z Węgrami, Chorwacją, Czechami, budowa drogi wodnej między Odrą a Dunajem).
Do rozpoznania takich tendencji nie trzeba być generałem, masonem czy innym politologiem. Wystarczy Giedroycia sprzed lat poczytać, albo chociaż jesienny Przekrój. Proszę bardzo.
Po co to czytać?
Nie powiedzieć, że świat jest dzisiaj skomplikowany to skłamać; tak samo ma się sprawa z selekcją informacji. Od zawsze wszystkie klocki leżały na stole, wystarczy tylko znać obrazek i odpowiednio je ułożyć. Nie z nudów otwarto kilka lat temu kierunek Zarządzanie Wiedzą na poznańskim UAM i nie z nudów mówi się o Nowym Średniowieczu, do którego zmierzamy. Wszytko to brzmi być może buńczucznie, lecz nic bardziej mylnego; sam do niedawna nie miałem jasnego obrazu sprawy. Wystarczyły trzy książki z biblioteki, internet i to, co wiedziałem do tej pory. Poniżej postaram się możliwie krótko przedstawić efekt swoich ostatnich poszukiwań. I znowu – nie chcę być odebrany jako mądrala – ale sądzę, że lektura poniższych 10 punktów, według których zorganizowałem cały tekst lepiej wytłumaczy to, co dzieje się na świecie niż codzienne przegrzebywanie newsów, z których nic pozornie nie wynika. Chciałbym, żeby ten tekst posłużył jako opis działania projektora w kinie: niezależnie od tego jaki film oglądamy, jacy w nim grają aktorzy lub ile kosztuje bilet najważniejsze, żeby wiedzieć jak działa sam projektor. To wystarczy. A przynajmniej, mam nadzieję, że wystarczy. Raz zrozumiane zapewni komfort nie czytania newsów przez najbliższe pół roku, więc sądzę że warto się wysylić 😉
Kto rządzi Europą Wschodnią, panuje nad sercem kontynentu. Kto rządzi sercem kontynentu, panuje nad największym kontynentem świata. Kto rządzi największym kontynentem świata, panuje nad światem.
Halford John Mackinder
Gdy czytamy o działaniach różnych państw (a zwykle są to decydenci z imienia i nazwiska) najczęściej przedstawiają nam się fakty w stylu “X powiedział do Y, Z podpisał papier J” itd. Takie przedstawienie spraw ma z pewnością swoje uzasadnienie, ale jest tylko fragmentem pewnej dużo istotniejszej układanki. O tym, że jest ona istotniejsza świadczy fakt, że nie ma znaczenia kto obecnie rządzi (lub dzieli), bo potężne rytmy historii przetrwają i Iksa i Igreka. Chodzi więc o to, żeby zrozumieć owe rytmy, a to w jaki sposób i przez kogo będą zagrane jest kwestią drugorzędną, wtórną. Państwa lub inne twory polityczne w takiej układance to nie tylko struktury administracyjno-prawne, ale przede wszystkim organizmy przestrzenne, które toczą między sobą bezustanną walkę. Walka ta toczy się w geograficznej przestrzeni ziemi i toczy się o zachowanie i rozszerzenie własnej przestrzeni, o panowanie nad terytoriami, zasobami i ludźmi.
Jeśli tak spojrzeć na sprawy naszego świata i nasze w nich miejsce wówczas tak naprawdę jej właściwym bohaterem jest oczywiście człowiek, tyle tylko, że człowiek zanurzony w przestrzeni, człowiek działający nie w jednolitej, pustej przestrzeni, ale przestrzeni posiadającej swoją morfologię, przestrzeni „pluralistycznej”, niezmiennej ale dynamicznej.
Mówiąc jeszcze prościej: możliwości działań państw i poszczególnych ludzi określa zwykła, fizyczna geografia, a konsekwencje działania tej geografii widać od polityki po cechy narodowe poszczególnych społeczeństw na świecie. Wszystko da się powiedzieć prosto i tak samo można opisać świat, w którym żyjemy – 10 punktów do opisu to aż nadto, ale starałem jak mogłem, każdy popierając przykładami. Chodzi o zrozumienie.
Zrozumienie znaczenia geografii może się wydać wtórne, jednak wówczas mapa świata nie będzie wyglądać tak, jak sobie ją kojarzymy, ale tak jak patrzą na nią w Paryżu, Pekinie, Londynie, Berlinie, Moskwie i Waszyngtonie. Czyli tak:
1. Najważniejszy kontynent na świecie
Jest jeden kontynent na świecie: Eurazja (Europa + Azja). Kto panuje w Eurazji, panuje na całym świecie. Wszystko inne (Afryka, Ameryka Płd. i Płn.) jest wyspą. Kontynent Eurazji dzieli się na dwa obszary: Rimland i Heartland. Rimland to strefa brzegowa handlująca morzem ze światem – zawsze lepiej rozwinięta ekonomicznie, ale jednocześnie zawsze bardziej podatna na dominację gracza z najsilniejszą flotą, bo gracz ten kontroluje ich krwioobieg.
Przykład:
– Dlatego Niemcy przegrały I WŚ (zablokowane morskie dostawy surowców)
– Dlatego na Japonię zastosowano ten manewr w II WŚ
– Dlatego Chiny w XIX w. – mimo że najbogatsze wówczas na świecie – były podporządkowane flocie brytyjskiej
– Dlatego w XIX w. w Szanghaju w parkach montowano tabliczki: psom i Chińczykom wstęp wzbroniony
2. Najlepiej położone kraje świata
W historii świata potęgi morskie są zawsze bogatsze. Japonia, Wielka Brytania, USA, Singapur, Australia. Handel morski jest kilkadziesiąt razy tańszy niż jakikolwiek inny (drogowy, kolejowy, powietrzny).
Przykład: Obecnie transport morski Chiny-Szwecja jest 23 razy tańszy niż drogowy.
3. Najgorzej położone kraje świata
Kontrola zasad handlu powoduje, że kontrolujący może siedzieć i zarabiać, a ktoś musi robić, żeby przeżyć. Mongolia, Iran, Rosja i większość krajów zamkniętych lądowo nie uczestniczy w tym handlu, bo nie ma dostępu do morza.
Przykład:
– Dlatego Rosja nigdy nie ma pieniędzy, bo utrzymanie kilometra drogi w Rosji jest kilka razy droższe niż gdziegokolwiek indziej
– Dlatego chcąc stworzyć nadwyżkę (jedzenia, wyprodukowanych dóbr) należy ją siłą zabrać i zakumulować w innym miejscu w kraju
– Dlatego Rosja od początku toczy wojny z Polską o dostęp do Bałtyku
– Dlatego dążyła od zawsze do cieśnin tureckich
– Dlatego Piotr I Wielki wybudował port w Sankt Petersburgu
– Dlatego Stalin przymusowo zabierał jedzenie chłopom z wewnątrz kraju
– Dlatego Rosja zdobyła Krym
4. Najważniejsza zasada
System międzynarodowy ma określony zbiór zasad. Podstawowa z nich brzmi: kto silniejszy i lepiej położony ten lepszy. Politycy zawsze najpierw szacują siłę ekonomiczną przeciwnika, dopiero potem siłę wojskową. Wojna jest ostatnim działaniem, na które może sobie pozwolić kraj.
Przykład:
– Gdy Sarkozy poszedł do Putina i zaczął się żalić, że konflikt w Czeczenii jest niedopuszczalny Putin rozłożył palce i powiedział “your country is this big”, a potem rozłożył ręce i powiedział “my country is this big. This is the end of the discussion.”
– Dlatego Putin powiedział do Sarkozy’ego, że może go uczynić królem Europy
– Dlatego Sarkozy stał się sprzymierzeńcem Putina
5. Najważniejszy kraj na świecie
Obecny system jest skonstruowany przez zwycięskie supermocarstwo (USA), najpierw w I WŚ i w II WŚ, następnie w Zimnej Wojnie nad ZSRR.
USA przejęło pałeczkę supermocarstwa po Wielkiej Brytanii.
6. Najlepszy sposób dominacji
Amerykanie są potęgą morską; ich dominacja polega na potędze floty wojennej i projekcji siły, czyli zdolności do przerzucania wojsk i pokazywania w regionach swojej siły wpływając na polityczny wymiar konfrontacji w regionach.
Przykład:
– Dlatego ciągle słyszymy o interwencjach wojsk amerykańskich w regionach
– Dlatego USA ma najlepsze lotniskowce na świecie
– Dlatego USA uczestniczy w wojnach z tymi krajami, wobec których może projektować swoje siły z morza (Jugosławia, Libia, Irak, Afganistan, Syria, Timor)
7. Najlepsza strategia
W utrzymywaniu równowagi sił chodzi o to, żeby wykoleić wzrost tego, kto urasta w regionie na najsilniejszego.
Przykład:
– Tak działali Spartanie przeciwko Ateńczykom w wojnie peloponeskiej
– Tak działał Napoleon
– Tak działała Wielka Brytania
– Tak działa obecnie USA
8. Najważniejsze miejsce na świecie
Jest kilka kluczowych miejsc na świecie, kontrola których decyduje o układzie sił; to wynika z zasad geografii. Chodzi o wąskie przejścia morskie (Suez, Gibraltar, cieśniny indonezyjskie cieśnina Malakka). Ich kontrola decyduje o kontroli całego handlu na świecie. Obecnie najważniejszą cieśniną jest cieśnina Malakka. Cała produkcja z Chin, Korei, Tajwanu i Japonii – silników przemysłowych świata – musi tamtędy przejść. W drugą stronę płyną z kolei surowce z Afryki i z Zatoki Perskiej, wyspecjalizowane maszyny z Niemiec.
Przykład: Marynarka wojenna USA kontroluje obecnie cieśninę Malakka. Na tym polega światowa dominacja USA.
9. Najbardziej dochodowy biznes
Kto kontroluje wąskie przejścia morskie kontroluje handel. Kto ma dominację na morzu, kontroluje zasady tego handlu.
Potęgi morskie mają zawsze tendencje do globalizacji obrotu bezcłowego, bo mając porty automatycznie większą konkurencyjność niż np. zamknięta lądowo Rosja. Mając rzeki ma się dużo tańszy obrót kapitału.
Przykład:
– Dlatego w I RP, gdy rzekami spławiano zboże, Polska była krajem stosunkowo bogatym
– Dlatego w Chiny można wpływać rzekami 200 km wgłąb lądu
– Dlatego udział transportu rzecznego jest w Niemczech tak duży
– Dlatego po Wojnie Secesyjnej (po połączeniu górnego i dolnego biegu rzek w USA) Ameryka błyskawicznie urosła gospodarcz
o.
10. Najlepsze i najgorsze ustroje na świecie
Istnieją kraje które mają organiczną zdolność do komasacji (nadwyżki) kapitału i które takiej zdolności nie mają. Dlatego kraje bez zdolności do komasacji kapitału (bez możliwości tworzenia nadwyżki) mają tendencję do tworzenia bardziej bezwzględnego (mniej liberalnego) systemu politycznego, bo tylko taki system (oparty na mniejszym lub większym przymusie) pozwala im przetrwać. Z jednej strony są to kraje immanentnie/organicznie słabsze ekonomicznie, z dużą rolą państwa (zmuszonego do komasacji kapitału), z drugiej strony są to kraje o wymuszonej potrzebie posiadania znacznych sił wojskowych. Równocześnie, są to kraje, którym nie da się narzucić swojej woli potęgą morską, ponieważ dla takich krajów potęga morska nie ma znaczenia.
Przykład:
– Dlatego kraje Rimlandu (handlujące morzem ze światem) mają zawsze większe swobody obywatelskie
– Dlatego w Rosji od zawsze jest zamordyzm
– Dlatego afrykańskie kraje są zamordystyczne
– Dlatego im bardziej w głąb Eurazji tym mniejsze swobody obywatelskie
– Dlatego geografia wpływa na kulturę danego kraju
– Dlatego skłonność do indywidualizmu i przedsiębiorczości (“jak się pościelisz, tak się wyśpisz”) jest większa w krajach Rimlandu
Co się teraz dzieje
Obecny ład kształtują Bank Światowy i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, wspierane przez system stworzony w Bretton Woods. Wszystkie te instytucje założono w USA (mocarstwo morskie) i dlatego wszystkie są zainteresowane globalizacją obrotu handlowego, bo kontrolując zasady handlu, mają zyski z obrotu. Nie dlatego demokracja liberalna była, jest lub będzie szczytem marzeń wielu rządów i nie dlatego skończyła nam się historia. Globalna wioska nie powstała, bo się wszyscy zaczęli nagle kochać (co byłoby dość interesujące), ale dlatego, że pomysł na demokrację liberalną doskonale wpisuje się w działanie potęgi morskiej, ponieważ wspiera ona liberalizm, wolność gospodarczą i kapitał, który poszukuje krótkoterminowych zysków. I to jest właśnie morska praca kapitału: szybkie, krótkie terminy/pozycje, zwroty z inwestycji.
Obecny ład jest coraz bardziej kwestionowany przez Chiny, które zaczynają tworzyć własną architekturę ładu światowego. Od kilku lat Chiny są najpotężniejszą gospodarką na świecie (wg parytetu siły nabywczej) i obecna organizacja ładu światowego (z Bankiem Światowym itd.) zaczyna blokować Chinom dalszy rozwój.
– Dlatego powstał Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych (AIIB) do którego już należą: Polska, Niemcy, Wielka Brytania, Włochy, Hiszpania, Turcja, Rosja i inne kraje Europy i Azji (Iran, Pakistan, Kazachstan)
– Dlatego Chińczycy budują porty w Gruzji, Grecji, Algierii, Pakistanie i Afryce
– Dlatego Chińczycy budują Nowy Jedwabny Szlak – żeby “ominąć” problem rywalizacji morskiej z USA
– Dlatego Chińczycy mają swój internet, bo posiadając własną architekturę mogą regulować jej funkcjonowanie
(źródło: merics.org)
Co dalej
W dalekiej Azji urósł gracz, który obecnie pod względem gospodarczym dorównuje lub nawet nieznacznie przewyższa znaczeniem USA. W interesie USA jest obronić swoją dotychczasową kulturowo-ekonomiczno-militarną pozycję hegemona światowego. Równocześnie obiektywnie słabnąca od lat Rosja nie ma innego wyjścia niż straszenie (czynne lub bierne, hybrydowe lub nuklearne) i/lub negocjowanie swoich interesów. Może to robić albo zbrojnie, albo dywersją, albo układem z Niemcami, co już zresztą się dzieje (Nordstream).
Przykład:
– Dlatego USA zaczynają konkurować na Morzu Południowochińskim z Chinami
– Dlatego USA wycofują się militarnie z Europy
– Dlatego właśnie teraz wybuchają konflikty na obrzeżach strefy wpływów USA w Europie wschodniej (Ukraina, Gruzja)
– Dlatego Rosja właśnie teraz stara się odbudowywać swoje strefy wpływów w Europie
– Dlatego USA coraz mniej lubią się z Niemcami, które urastają do pozycji europejskiego, regionalnego hegemona, co nie leży w interesie USA
– Dlatego USA zwiększają wydatki na wojsko, które przyda się na Morzu Południowochińskim
Miejsce Polski
Polska w tym całym rozgardiaszu pełni niezwykle istotną rolę. Nie chodzi o martyrologię i dziejową misję, a o zwykłą geografię. Polska leży na jedynej nizinie między Heartlandem (sercem Eurazji) a Rimlandem (morską częścią Eurazji) i tędy po prostu trzeba poprowadzić tranzyt – nie ma innej drogi, a górami się nie opłaca. Nasze położone jest błogosławieństwem, gdy jesteśmy silni (Unia Polsko-Litewska) lub przekleństwem, gdy jesteśmy słabi (rozbiory). Tędy przechodzi tranzyt i tędy przewalały się armie. USA nie mają lądowych wojsk i nie obronią Polski przed coraz bardziej zbrojącą się Rosją. Nie obroni nas też NATO, ani armia europejska (na ostatnich manewrach wojskowych przy granicy z Rosją było 400 żołnierzy niemieckich, 0 francuskich itd.) Z kolei Niemcy, z roku na rok coraz mniej związane handlowo z USA będą przesuwać swoje strefy wpływów na wschód – niemiecki kapitał tam właśnie pcha Niemcy.
Podsumowanie
Z punktu widzenia zasad geografii i powyższych 10 punktów nie ma znaczenia jak nazywa się ten lub inny premier tego lub innego kraju. Nie ma znaczenia, co piszą mierne media i jak bardzo straszy nas ten lub inny organ Unii Europejskiej. Świat między Bugiem i Odrą przewartościowuje się, świat europejski się przewartościowuje i przewartościowuje się też cały świat.
Kończy się świat jaki znamy i – czy się to komuś podoba czy nie – właśnie powstaje nowy porządek, którego kształtowanie się będzie powodowało coraz więcej napięć.
Pytanie czy chińskie powiedzenie “obyś żył w ciekawych czasach” będzie dla nas w tym kształtującym się porządku przekleństwem, czy błogosławieństwem.
Pojawiła się nowa książka Dr Bartosiaka. Polecam 🙂
Jeżeli chodzi o wodne szlaki handlowe to z tego co słychać plany są ambitne i oby udało się je zrealizować jak najszybciej
http://jagiellonski24.pl/2018/04/11/grobarczyk-bez-zeglugi-srodladowej-polska-zostanie-transportowo-zablokowana/
Przy okazji patrząc na szlaki wodne – mapa np tutaj:
http://www.wikiwand.com/pl/Śródlądowe_drogi_wodne
widać że otwierają się ogromne możliwości rozwojowe dla kilku/-nastu miast.
Np Bydgoszcz może być jednym z centralnych punktów na szlaku wschód-zachód i zachód – północ. Duże możliwości również przed Elblągiem.
Potrzeba tylko odpowiednich ludzi którzy będą w stanie dostrzec szanse i je maksymalnie wykorzystać 🙂
No i oczywiście Wrocław 😉 http://www.wroc.uzs.gov.pl/news/we-wroclawiu-zakonczyla-sie-miedzynarodowa-konferencja-zegluga-laczy-353
O żegludze śródlądowej i szansach jakie stwarza mówi się od dawna (mniej więcej od powodzi w 1997 r.) Sporo person (głównie z Wrocławia) zbiło na tym (mówieniu i działaniu) polityczny kapitał, od liderów ekologicznych NGOsów zaczynając (Nawrocki i Nieznański z WWF), przez wojewodów (prof. Janusz Zaleski) na ministrach środowiska kończąc. W linku jest komunikat autorstwa p. Jana Pysia, dyrektora żeglugi we Wro – bardzo sensowny Pan, miałem okazję poznać. Zwróć jednak uwagę na zdanie o organizacjach ekologicznych (“Jak się okazało transport rzeczny na świecie ma się dobrze a decydenci troszczą się o jego rozwoju, wbrew sugestiom niektórych organizacji ekologicznych.”). Jeśli dyrektor poważnej instytucji pozwala sobie na takie uszczypliwości nawet w komentarzu do odbytej już międzynarodowej konferencji to wyobraź sobie jak silne są animozje zwolenników żeglugi vs. ekologów 😉 Animozje, które nierzadko służą rządowym decydentom jako skuteczna forma tłumaczenia złego stanu technicznego rzek i cieków w PL. “Nie możemy działać skutecznie, bo ciągle przychodzą zieloni i wynajdują te swoje żabki w starorzeczach” – taka jest retoryka rządzących (dyrektorów Regionalnych Zarządów Gospodarki Wodnej, Wojewódzkich Zarządów Melioracji i Urządzeń Wodnych etc.)
Kończą się pieniądze z UE, teraz musimy finansować projekty wodne przede wszystkim z pieniędzy własnych. Pytanie czy się uda, bo do tej pory chaos kompetencyjny był tak wielki, że rzeka i międzywale należały do Państwa, a wał do Marszałka. Plus podział cieków ze względu na przepływ (większe – państwowe, mniejsze – samorządowe lub wojewódzkie). Impas był straszny (plus brak samofinansowania gosp. wodnej. Teraz są Polskie Wody, które do starej sprawdzonej tradycji nawiązują (choć na razie słyszę głównie absurdalne przykłady z ich funkcjonowania). Mówienie to jedno, ale jak zajrzeć głębiej to naprawdę jest z tymi wodami śródlądowymi niezły galimatias. Sam fakt, że ledwo z wdrażania Dyrektywy Powodziowej się wywiązaliśmy przed KE bez kar, a za nie wdrażanie Dyrektywy Wodnej płacimy już niemałe hajsiwa.
Dostrzeganie szans dostrzeganiem szans, ale tu sprawy organizacyjne i kompetencyjne są przede wszystkim 😉
Ten blog to coś czego szukałem. Dziękuję autorowi. Strona jest już w ulubionych. Liczę na częste równie ciekawe opisy otaczającej rzeczywistości.
Odnosząc się do powyższego wpisu, kontynuując tok rozumowania to Polska jest taką cieśniną Malakka dla krajów wnętrza kontynentu. Idąc dalej, mocarstwem któremu najbardziej powinno zależeć na uzyskaniu tutaj wpływów są Chiny które mogłyby “powalczyć” o monopol w tym miejscu tak jak USA w cieśninie Malakka. Pytanie czy decydenci są świadomi możliwości które daje taka perspektywa pod kątem biznesowym i mają na taki scenariusz plan działania. Biznesowo możliwości są ogromne. Pytanie czy inni będą nas rozgrywali czy my będziemy wstanie wykorzystać możliwości.
Druga kwestia to kwestia bezpieczeństwa “lądowej cieśniny Malakka”.
Rządy w takim miejscu powinny być bardzo sprawne i raczej silne aby nie dawać możliwości rozgrywania interesów kraju przez siły innych krajów zainteresowanych wpływami w takim miejscu. Nie ma mowy o rozdrobnieniu partyjnym i rozrzuceniu decyzyjności a tym samym realizowania różnych wizji przez poszczególne władze (ustawodawcza, sądownicza, wykonawcza, media). Optymalnie aby wszystkie działały we wspólnym interesie. Spójrzmy jak funkcjonuje Singapur.
Kwestia bezpieczeństwa to również zabezpieczenie militarne. Kraj w takim miejscu powinien mieć bardzo bliskiego koalicjanta będącego światowym mocarstwem z bronią atomową, albo powinien sam tą broń posiadać.
To na razie tyle spostrzeżeń 🙂
Wszystko w zarysie wygląda zacnie. Upolitycznienie Via Carpathia, osobowy skład delegacji polskich podczas rozmów z Chinami, retoryczna (niepodparta ekonomicznie) współpraca krajów Młodej Unii, projekt Trójmorza – wszystko to wygląda super, ale jeśli w obecnej formie realizowane nie mają (chyba) wielkich szans powodzenia. Jesli interesuje Cie ta tematyka bardzo dużo ciekawych materiałów znajdziesz na geopolityka.net redagowanej przez dr Leszka Sykulskiego. I wystąpienia dr Jacka Bartosiaka są bardzo cenne. Tekst jest właściwie sklejką wyłącznie jego wypowiedzi nt. geopolityki.
Bardzo się cieszę, że zacząłeś pisać o geopolityce. Dzięki za ten tekst. Przez cały tekst czekałem na prognozy, wskazówki i pomysły. Jakiś nieco bardziej konstruktywny element. Tzn co “ja” konkretnie mogę albo powinienem. Przecież na pewno o tym myślałeś. Ale byłeś powściągliwy. Szkoda, bo akurat Twoich refleksji bym chętnie posłuchał. To pewnie skromność. Trudno. Poczekam, może jeszcze kiedyś. Dziękuję i pozdrawiam.
Faktycznie myślałem, żeby się pokusić o rekomendacje, ale tekst rozrósłby się do nieczytalnych rozmiarów. Jeśli pytasz, to wg mnie warto częściej czytać prawicowe media niż te głównego nurtu, bo one (z uwagi na mniejszą popularność) muszą rywalizować jakością materiałów. Zdają się też przedstawiać sprawy z perspektywy polskiej racji stanu i bliżej im do realpolitik. To w kwestii świadomości.
Podobnie z głosowaniem w wyborach na zwolenników budowania bloku państw Europy śr-wsch.
Co do realnych działań, wydaje mi się, że należy się spieszyć z pozyskiwaniem jak największych funduszy z UE póki jest jeszcze okazja. Chodzi o fundusze na rozwój własnej działalności. Nie chodzi o wielkie startupy, raczej o typ działań opartych o regionalny-lokalny kapitał.
No i chyba generalnie to co Chomsky pisał, że należy robić to co łączy ludzi, zamiast ich od siebie oddzielać (np. produkcja telewizorów :-))
Dość ogólne to, ale pierwsze co przychodzi mi na myśl 😉