Początek
Drugi dzień na starych śmieciach, pierwszy wyjazd. Start o 6:15, kierunek: Mazury. Cała, prawie 200 km droga z widokiem na wschód słońca. Fotografuję mijane jeziora jak bym widział je pierwszy raz w życiu, chociaż jeszcze kilkanaście lat temu widywałem podobne po kilka razy dziennie. Nawet las wydaje się jakiś bardziej leśny i prawdziwy – dziki, normalny las, żadne kikuty poupychane między polami, cywilizacją i niemożliwie płaskim krajobrazem. Na miejscu, już za Giżyckiem i Mikołajkami, życie toczy się poniedziałkową rutyną: praca, zakupy, codzienne sprawy – normalka. Tylko nocleg ciężko załatwić, bo poza sezonem grzeją gdzieniegdzie, a i patrol Policji spędza czas w radiowozie paląc papierosy. Wygląda jakby zgubił trop tuż nad brzegiem jeziora, choć pewnie nigdy nie było żadnego pościgu. Wokół chaty/wille/cha-wi-ry na jakie przez pół życia zbiera pół Polski.
Wszystko tu pasuje – nawet otwarty pojemnik PCK na odzież używaną, w którym grzebie tych trzech, którym akurat się nie udało.
Dodaj komentarz