Ruch w nieruchomościach
L. mieszkał w naszej wsi od dzieciństwa, kilka domów od swojej siostry. Najczęściej brał drobne fuchy: kanalizacja, wykończeniówka. Do pracy zabierał się stopem lub PKSem i muszę powiedzieć, że dobry był, może nawet najlepszy w okolicy, ale nadużywał i nie zawsze starczało na ich szóstkę. Niedaleko są domki letniskowe, więc jak zaczynało brakować pożyczał stamtąd niektóre sprzęty i sprzedawał.
Pożyczam – tak to nazywał.
Wszyscy o tym wiedzieliśmy, nieraz sam po kradzieży zgłaszał się na policję i szedł na kilka miesięcy do więzienia. Wiedział, że dostanie akurat tyle, żeby na wiosnę wypuścili go do domu.
W końcu dostał 4 lata, żona z dziećmi się wyprowadzili, dom zlicytował komornik. Kupił go niedawno jakiś warszawiak. Odremontował w środku, dobudował antresolę, ocieplił… Niech pan popatrzy, nawet obejście wygląda porządnie.
Niedawno wyszedł, mieszka w przyczepie kempingowej obok domu swojej siostry.
Czasem się, wie pan, zastanawiam, co myśli, gdy patrzy na swój dom. Bo na pewno patrzy. I czy żałuje.
Chociaż z drugiej strony, kto dał nam prawo, żeby oceniać czyjeś życie, prawda?
Szkoda , ale każdy ponosi konsekwencje swoich czynów