Wszędzie dobrze, gdzie nas nie ma
Gdy idę rano chodnikiem nie zastanawiam się ile kosztowała jego budowa. Nie wiem czy Skanska i jaki był wtedy kurs dolara.
Gdy jadę tramwajem nie dociekam czy przetarg na Solarisa przeprowadzono zgodnie z procedurami. Nie znam ich. Kasuję bilet i przyglądam się współpasażerom.
Gdy czekam w urzędowej kolejce nie obliczam efektywności pracowników – dostrzegam tylko obsługę, która załatwia jednego człowieka za drugim.
Gdy rozmawiam z klientką przez telefon nie widzę jej zdolności kredytowej. Słyszę jej głos. Rozumiem, co do mnie mówi.
Wchodzę do Internetu. Nie widzę tam pracujących ludzi. Czytam za to
artykuł o atrakcyjności inwestycyjnej województw,
porównuję zamieszczone tam cyferki. Przy małopolskim jest wartość 0,759, mazowieckie ma nawet 1,000. Obok “warmińsko-mazurskie” widzę 0,291 – to chyba oznacza coś złego. Nie znam się, ale i tak zaczynam zazdrościć tylu A dolnośląskiemu. A jest przecież dużo szybciej w alfabecie niż C lub E.
Włączam Wolną Grupę Bukowina. Śpiewają coś o wymarzonym domu i o krecich norach. Po trzech utworach sprawdzam, gdzie najczęściej słucha się Wolnej Grupy.
To na pewno dlatego, że wykonawcy mają w tych miastach mnóstwo znajomych.
Dodaj komentarz