Cena zajawki
Łatwo bez oporów przyjmować sytuację na klatę, gdy się czymś jarasz. Potrafisz dwa dni siedzieć nad jedną tabelką, osiemset razy słuchać tego samego utworu, który ciągle chce Ci się poprawiać. Zarywasz nocki na rozkminianiu jakiejś kwestii, a na każdy problem masz cztery rozwiązania, bo kręci Cię efekt, nie wkład pracy. Bo uwielbiasz to robić.
Od około sześciu lat uwielbiam zajmować się taką kwestią. Mniej ważne jaką, ważniejsze, że doszedłem do punktu, w którym mogę na tym zarobić. Na zarwanych nockach, na samej przyjemności zajmowania się tym zagadnieniem. Mogę sprzedać to, co wiem, co zebrałem – jednorazowo. Wymienić zajawkę na pieniądze.
Na pewno też masz swoją zajawkę, może to jakiś instrument, folder na kompie lub cokolwiek innego. Sprzedał(a)byś taki folder?
Przypominam sobie swoje sześć ostatnich lat. Wyobrażam kilka następnych, kiedy mógłbym rozkminiać temat dalej. Być może się nie zgodzisz, ale jednorazowa sprzedaż folderu nie ma nic wspólnego z ceną. Tu nie chodzi o to, że pewnych rzeczy nie da się przeliczyć na pieniądze. Da się, jeśli się chce. Tylko wtedy mogłoby się okazać, że zajawkę trzeba sprzedać razem z przywiązaniem do niej. I że gadka o cenie tylko próbuje zasłonić to przywiązanie – nawyk zajmowania się daną kwestią, już poświęcony jej czas, porażki i sukcesy po drodze.
To jak? Sprzedał(a)byś taki folder?
A nie możesz sprzedać zajawki i sobie dalej nad nią prywatnie gmerać i ulepszać?
To jest tylko pytanie pomocnicze, ale dość istotne. Moja odpowiedź brzmi: tak, sprzedałabym, ale tylko za godną cenę. Taką, przy której bym czuła te 6 lat pracy i pasji. I nie taką, którą rynek uznaje za godną, tylko taką, która mi pasuje. Oczywiście możliwość dalszego prywatnego pracowania sobie nad zajawką rozwiałaby wszelkie moje wątpliwości, bo to taka sytuacja gdzie możesz zjeść ciastko i mieć ciastko 🙂
Muszę jednak zaznaczyć, że ze względu na zbyt częsty kontakt z przedwczesną śmiercią ostatnio, trochę mi się życie przewartościowało i nie jestem pewna czy rok temu udzieliłabym takiej samej odpowiedzi.
A praw autorskich nie możesz utrzymać do tego czegoś nad czym pracowałeś?
Powtarzając powiedzenie: najlepiej byłoby zrobić sobie pracę z hobby. Wtedy faktycznie Nimm2. Tutaj bardziej “albo albo”. Życiowe RPG 🙂