Co podać?
Popołudnie: swoje już dziś w pracy poklikałem, jadę zapisać się na angielski. Już chyba 3 raz rozpoczynam naukę w tej samej językowej sieciówce, bo podobno parę lat temu postanowiłem, że jednak zrobię ten certyfikat, a co. Miły młody człowiek z żarliwością tłumaczy mi te wszystkie poziomy, elastyczność grafików i lekcje multimedialne, a ja się zastanawiam czy nie jest z Podlasia. Tak zaciąga. Okazuje się, że jednak z Olsztyna i że planuje studiować “zarządzanie albo coś takiego” w Poznaniu. Czarna, wyprasowana koszula, marynarka jakby maturalna i domorosła bajera przyszłego menedżera-zdobywcy świata. Na szczęście nie próbuje mi wcisnąć mówienia sobie po imieniu, chociaż gdy czekamy na drukującą się umowę raczy luzacko wrzucić “spokojnie jak na wojnie” – tak jakby już było pewne, że dodamy się do znajomych.
W drodze powrotnej rozważam wszystkie za i przeciw bycia zaangażowanym pracownikiem w młodym dynamicznie rozwijającym się zespole – konkluzja przychodzi w galerii, do której zachodzę, żeby kupić fajki. Śliczna młoda dziewczyna podnosi leniwie swój instagramowo obtuszowany wzrok. Może i olsztyński menedżer karierę w Poznaniu zrobi, ale jedno jest pewne: sprzedawczynie w sklepikach galeryjnych na każdej szerokości geograficznej nudzą się tak samo.
Dodaj komentarz