Dramat wszech czasów
Początkujący Dramatopisarz usiadł przed komputerem. Jak to zwykle w takich przypadkach bywa, mimo że nie miał na swoim koncie żadnego wystawionego, ba, nawet żadnego napisanego dramatu, przymierzał się do stworzenia sztuki wszech czasów. Zdążył już w międzyczasie poznać reguły rządzące światem dobrze skonstruowanej historii, a każdemu kolejnemu odkryciu towarzyszyło zdumienie, że większość owych reguł została opracowana już dawno, a nawet bardzo dawno temu, czyli gdzieś w Starożytności lub najwyżej miesiąc później.
Pierwszego dnia poznawania tajników dramatu, z poradnika dla amatorskich pisarzy Początkujący Dramatopisarz dowiedział się, że każda historia ma swojego głównego bohatera – protagonistę, ale i antagonistę, który jest głównego bohatera oponentem.
Drugiego dnia, studiując poradniki dla profesjonalnych pisarzy Początkujący Dramatopisarz dowiedział się, że ważna w historii jest postać Mentora, która najczęściej jako ojciec lub matka wspiera głównego bohatera w jego działaniach.
Trzeciego dnia, czytając Szekspira po polsku i w oryginale zorientował się jednakowo silnie (duża w tym zatem zasługa znakomitego tłumaczenia Słomczyńskiego), że Duch to jakaś niedokończona sprawa z przeszłości, albo że Skaza to podstawowa wada głównego bohatera.
Czwartego dnia, dzięki tutorialom w internetach wydedukował, czym są Granice Samopoznania bohaterów, na czym polega ich prawidłowo zbudowany Konflikt Wewnętrzny i w jaki sposób odróżnić Historie Pionowe od Poziomych i Otwarte od Zamkniętych.
Słowem, lub raczej w czterech (i po tyluż dniach): o dramacie wiedział wszystko.
Dopiero treść małego przypisu, znalezionego piątego dnia w całkiem już zresztą zapyziałym podręczniku dla dramatopisarzy “Sztuka pisania Sztuki” (wydanie chyba mezopotamskie) wprawiła Początkującego Dramatopisarza w niepyszne osłupienie. W przypisie stwierdzono bowiem dość jednoznacznie, że przemiana bohatera, jego metamorfoza, określana fachowo jako Łuk postaci – tak ważna dla całego fabularnego zamieszania i występująca zwykle w 3/4 akcji – bardzo rzadko występuje w świecie rzeczywistym.
Początkujący Dramatopisarz zamyślił się nad tym przypisem jeden dzień i przeglądając przez ten czas listę kontaktów w swoim telefonie skapnął się, że istotnie nie zna osoby, która przeszłaby metamorfozę podobną do tej, którą przeszedł Edyp, Hamlet czy choćby Lord Vader. I nie chodziło mu o to, że nie ma znajomych, którzy z taką zapiekłością budowaliby Gwiazdę Śmierci. Konstatacją do jakiej doszedł był fakt, że ludzie rodzą się i umierają z dość jasno określonymi predyspozycjami do reagowania w danej sytuacji gniewem, zazdrością lub w jakiś inny, lecz zawsze mniej lub bardziej jednakowy sposób. Przecież nawet Leszek, kolega Początkującego Dramatopisarza, który wyszedł z alkoholizmu, nadal denerwuje się czekając na czerwonym.
Siódmego dnia, Początkujący Dramatopisarz usiadł więc przed komputerem i postanowił rozpocząć pisanie od nadania swojej sztuce tytułu. Spod jego palców, czcionką znormalizowaną, wyśrodkowaną i pogrubioną wypłynęło jedno słowo: S A M S A R A
– Tak, to będzie prawdziwy dramat wszech czasów
– pomyślał z uśmiechem Początkujący Dramatopisarz i zabrał się za dłubanie przy fabule.
Dodaj komentarz