Kim jest człowiek?
Amerykanie mieli swój Woodstock i beatników, Francuzi – maj ’68 i sytuacjonistów. My mieliśmy Jarocin i TOTART. Nie że tanie pocztówki, ale kaliber tego co poniżej jest pokoleniowy, albo i lepiej. Miazga, szok, nie wiem. A kto TOTARTu nie zna, ten trąba.
—
Pójdziemy trochę bokiem, aleją nostalgii. Tu jest aleja nostalgii. Las jest niezgłębiony. TOTART jest w lesie.
JEDEN UWAŻA TAK, DRUGI UWAŻA INACZEJ. WIĘKSZOŚĆ NIE UWAŻA
To nie było nieładne, to było nieznośne. Jak drapanie po szyszynce.
Walczmy o szalety
To to, co nam pozostało
Niech każdy przywoła do siebie swój szalet
I przejrzy się w nim jak w gabinecie krzywych luster
Najpierw sracze, potem dacze!
MIESIĄCZKUJE WOŹNA, BĘDZIE ZIMA MROŹNA
To nie była grupa muzyczna, to nie była grupa poetów, grupa artystyczna. Na zasadzie: przychodzisz na występ TOTARTu, czego możesz oczekiwać?
– O widzisz, TOTARTowe takie, nie?
– Czyli jakie?
– Chuj wie
Kontener taki, otwarty kontener. Tranzytorium – to dobre określenie. Środowisko.
Rok ’91 był momentem, w którym wyraźnie spolaryzowany świat rozprężył się, odpuścił, i w tym momencie powstała luka w rzeczywistości, do której byliśmy dobrze przygotowani. Był to czas, w którym można było osiągnąć wszystko i wszystko osiągnęliśmy.
Padła propozycja od Wojciecha Manna, który zasugerował, żeby Zbigniew Sajnóg był takim korespondentem kulturalnym w Trójce. Zbychu odmówił, to było dziwne. Jakoś nie chciał tam pracować.
W normalnych warunkach jest nie do pomyślenia, żeby ludzie tego typu i tej generacji, co my, weszli w oficjalny obieg. To jest nie do pomyślenia. Sam na siebie patrzę i jestem nie do pomyślenia.
Na ten obraz TOTARTu wytwarzany teraz po prostu się nie godzę, bo uważam, że on jest nieprawdziwy i sfałszowany. Co gorsza, zaczyna być podporą tego systemu. Nie ma na to zgody. Tak nie może być. To jest nieprawda. Nastąpiło takie niedobre przewartościowanie. To, co istotne zostało zasypane trocinami, a z tych trocin robi się jakieś halo. Podrzuca się je i uwodzi się, jakby to miało jakiś sens. A to nie ma żadnego sensu. Mamienie, które rodzi ułudę, że może tak należy żyć, albo że to ma jakąś wartość. A to nie ma wartości, to są trociny.
TOTART był szalonym, rozpacznym zadaniem pytania:
Kim jest człowiek?
W tym całym działaniu, chociaż było ono straceńcze, była przez cały czas jakaś obietnica sensu. A ja w pewnym momencie odszedłem i ta odpowiedź nie nastąpiła. Teraz jest zupełnie inny czas i zupełnie inna odpowiedzialność spoczywa na ludziach, którzy mówią, zabierają publicznie głos. Ta sytuacja, która jest w tej chwili wymaga bardzo poważnej refleksji. To jest czas
od po wie dzi
. To nie jest czas błaznowania. To jest czas, w którym trzeba dać odpowiedź. –
Zbigniew Sajnóg
—
Zdjęcia i teksty pochodzą z filmu “TOTART, czyli odzyskiwanie rozumu”
Niezwykle mi miło, że tak Panowie (jak rozumiem – panowie) na mój temat tutaj rozmawiacie. Drobne sprostowanie – drobiazg – rzeczywiście 23 kwietnia 1986 miał miejsce mój wieczór autorski zorganizowany wespół z gronem przyjaciół i zaproszonych gości, pan Bogdan Kubat odcisnął na nim swoje piętno, a sam Totart jako nazwane zjawisko uformował się później, w miarę rozwijanej działalności. Ale tak już się przyjęło uznawać tę datę za punkt graniczny i nie ma co z tym się mocować, coś tam się wtedy zainicjowało, co się z czasem stało i czemu nadano tę nazwę – nieważne!
Nie chcę tu już rozwijać jakiej myśli, ale bo niedawno udzieliłem obfitego wywiadu portalowi ePrawda – i jeśli zechce tam kto zajrzeć, tam blisko 70 znormalizowanych stron może czytać. Niedługo – jutro, według zapowiedzi, ówże portal opublikuje mój najnowszy artykuł, szczerze do lektury zapraszam.
Ten Państwa byt sieciowy – Dycha Dziennie – widzi się szlachetnym, elegancki, miło mi naprawdę. Chętnie zawiadomię Wasze o jakichś nowych myślach, bardzo dziękuję, kłaniam się uprzejmie, a z szacunkiem.
Witam w progach dychy i dziękuję bardzo za ten komentarz.
Przyznam, że obfity wywiad trawię partiami, bo zbyt rozległy na jednorazową lekturę, ale mnóstwo w nim interesujących wątków, o które – mam nadzieję – kiedyś uda mi się Pana spytać szczegółowiej. Na chwilę obecną skomentowałem jedynie Pana najnowszy tekst w ePrawdzie, za który i tutaj, przy okazji, dzięki!
Co do samego Totartu, powiem tylko, że odpryski niektórych z jego produktów/wykwitów/twórczości kontynuowane są w formie, której z pewnością nie przewidywali sami jego założyciele. Przykładowo, w pierwszy weekend czerwca, z inicjatywy Fundacji Albatros opiekującej się Ośrodkiem Rehabilitacji Ptaków Dzikich w Bukwałdzie na Warmii odbędzie się koncert, na którym śpiewane białym głosem i melodeklamowane będą fragmenty Chłopów III. Regularnie zresztą, w grupie muzykujących przyjaciół, korzystamy z tekstu podczas naszych prób. Za co jeszcze większe dzięki, Panie Zbigniewie!
Wydaje się bardzo piękne, że śpiewacie Chłopów III. Nie czytałem, ale chętnie posłucham.
Czas i miejsce są drobiazgami?. Ile jeszcze jest innych “drobiazgów”, o których “Ale tak już się przyjęło uznawać… – nieważne!”?.
Cel uświęca środki?.
Ależ jakże: cel uświęca środki? To zupełnie inna kategoria, przecież tu chodzi o to, że Totart wyłonił się z tego działania jako ciągłość, konsekwencja, nie ma w tym sporu czy uzurpacji jakiejś. Można powiedzieć, że zaczął powstawać jesienią 1985, bo wtedy jego uczestnicy zaczęli spotykać się, rozmawiać. W tym sensie do owych terminów nie przykładałbym takiej wagi, ot co. Życzę pogody ducha.
Sporu nie ma wobec faktów, ale jasno widać, że subiektywna manipulacja uświęca. Zbudowany tą drogą mit, stanowi nieudaczną protezę na potrzeby czegoś tam… – sztuczność wyczuwalna dla każdego, po co?. To ćwiczył system.
Prawda o tamtych zdarzeniach jest wielowarstwowo zabawna i znacznie bardziej malownicza od wytworzonej fikcji, na sprzedaż.
Humory bez znaczenia (nam nie bez powodów dopisują znakomicie), stosuję podejśćie naukowe.
Proszę opublikować w necie ideologię Totartu, a nade wszystko sonety totalne.
Dotykalnie z “drobiazgami”.
Pozdro,
Z igły widły, szkoda czasu.
Fakt, że z odmętów, mniej z absurdu.
Formacja Totart nie zawiązała się na Uniwersytecie Gdańskim w dniu 23 kwietnia 1986 roku. Zawiązała się znacznie później. Tyle historycznej prawdy.
“Miasto, Masa, Masarnia” był wieczorem poetyckim i spektaklem, z którego czerpał w sferze pomysłowości oraz przedstawionych idei, późniejszy Totart. Problem socjologiczny artyzmu jest bardziej złożony w sile motorycznej wytworzonego ekscesu zaprezentowanej reżyserskiej koncepcji tego spektaklu. Proszę szukać w publicystyce faktu, a nie w nadpisywanej iluzji na spektakularne potrzeby. Ostatecznie prawda posiada wartość, gdyż przynosi w sobie autentyczność poznania. Jest wielowarstwowo w tym pogmatwaniu i wraz z upływem czasu temu i owemu pobrzękują ślinotocznie dukaty w panicznym tańcu ostatniej deski przed nieuchronnym zgonem do nicości… chi, chi – i to może jest absurd.
Dzięki za te szczegółowe informacje! Czy w takim razie, szukać w Karnawale Profuzji, ADHD, czy gdzie najlepiej?
Bo, że merkantylizm podszywa większą część wypowiadających się w dokumencie to pełna zgoda.
Pracuję obecnie nad zeszytem historycznym w odniesieniu korzennym tych zagadnień. Kontekst współczesnej żarłoczności mitycznej jest nader wywalony na wierzch (jak cyce jakiejś strasznej baby na obleśnym szlamie z paprochami w tjurmie) oraz wali niemiłosiernie w nozdrza.
Pewnie tam. Książeczka nazywa się: “Ufajdani mitem upodlenia czyli brak rozumu”. Polecam.
No tak, uwięzieni w merkantylizmie – osobniki o wątłym ego, podczas rytualnych tańców samouwielbienia i doraźnej fikcji emocjonalnej zachłanności nad grobem.
Materiał źródłowy, wierny historycznie, istnieje w prywatnych archiwach. Częściowo ujawniony w odłamkowych publikacjach, bądź oczekuje w opracowaniach na publikacje.
Mogę polecić zarys psycholeologii DZ, w formie przystępnej, z obrazowaniem statycznym w klimacie komiksu komentującego. Ujawnia głębsze warstwy u podstawy, dotkliwie.
Proszę zajrzeć:
https://www.facebook.com/Dohtorre-1795426314054209
zalubione, dzięki!
Film “Totart czyli odzyskiwanie rozumu” opowiada o grupie młodzieży będącej pod silnym wpływem kultowej powieści pt. “Miesiączkuje woźna będzie zima mroźna”.
A mnie jakoś dał do myślenia Sajnóg swoimi słowami z końca. On w ogóle się wyłania jak z odmętów absurdu.
Przepraszam. Koment w dialogu z Panem, przez nieuwagę wkleiłem wyżej – oh sorki my Dear Sir