Kryzys wielkich narracji
zaczął się od Francuzów, bo to oni chyba są najlepsi w dzieleniu włosa na czworo. Chodzi w każdym razie w tym upadku o to, że teraz już nie wiadomo gdzie jest początek, gdzie koniec i każdy ma swoją najmojszą rację.
Prawda to czy nie, więcej by mi o Słowackim powiedziała historia o tym, że na tym Mont Blanc znalazł się dzięki pieniądzom z przemyconego do Francji złota, a o Heglu fakt, że jego siostrze wydawało się, że była skrzynką na listy brata (po jego śmierci popełniła samobójstwo) niż studiowanie Kordianów przez pryzmat powstań listopadowych i heglizmu przez pryzmat łopatologicznych oświeceniowych dialektyzmów. No bo taki, nie przymierzając, Goethe, którego się mieli w szkołach: w Krakowie wisi tablica, że mieszkał w kamienicy na rynku przez 3 dni (“mieszkał”!), ale już, że Polaków miał za podludzi i chciał uczyć niemieckiego dla podniesienia ich kultury to niewielu wie. O ile ktokolwiek mówi.
No więc otwieram sobie “Antologię polskiego reportażu” t.1 i znajduję tekst Iława-Kwidzyn-Malbork Żeromskiego o organizowanym w 1920 r. na Warmii plebiscycie. I okazuje się, że był w Olsztynie, był w Waplewie, po odwiedzinach Wyszkowa napisał, że Polska żyła w lenistwie ducha, oplątana przez wszelakie gałgaństwo, paskarstwo, łapownictwo, dorobkiewiczostwo kosztem ogółu, przez jałowy biurokratyzm, dążenie do kariery i nieodpowiedzialnej władzy. Kilka linijek niżej pisał, że walka o władzę, istniejąca niewątpliwie wszędzie (…) w Polsce przybrała kształty monstrualne. (…) a do steru władzy docierali tylko mężowie partii i obozów, najzdolniejsi czy najsprytniejsi w partii lub obozie. Jak po spuszczeniu wód stawu, ujrzeliśmy obmierzłe rojowisko gadów i płazów.
Ale nie, zamiast takiego szczerego i konkretnego Żeromskiego kojarzy się go z jakichś o niczym Ludzi Bezdomnych. A można pokazać dzieciom mapę, na niej Warmię i przeczytać powyższy fragment. Na przykład powyższy, bo takich wypisów z Żeromskiego na pewno jest więcej.
O Koperniku w “Antologii polskiego reportażu” też jest. I też można byłoby ciekawie o nim, np. “patrzcie dzieci, to jest Mikołaj Kopernik. Wstrzymał słońce ruszył ziemię i założył tę i tę i tę i tamtą osadę.” Pokazać na mapie, dodać: “A o Krzyżakach mówił, że są rabusiami, rozbójnikami i zbrodniarzami, bo grabili tę i tę i tę wioskę.” Co w tym złego, że tak mówił, skoro od razu ciekawiej by było na polskim lub historii, co nie? To zamiast tego po latach muszę wertować 860 stron antologicznej kobyły, żeby się dowiedzieć, że ten Kopernik to zwykły facet był.
Kryzys wielkich narracji, po którym nastał chaos i każdy ma swoją rację.
Już chyba wolę takie strzępki konkretnych (nar)racji niż zbitek gotowych formuł jak mam rozumieć świat, w którym żyję. Bo jak żyję, tak go nie rozumiem, chociaż na lekcjach raczej słuchałem.
A głowa ryby to nie wiem jak się dziś pojawiła na chodniku. Może też wina Francuzów.
Ad cytatu wypowiedzi Żeromskiego: czy coś się zmieniło? Bo moim zdaniem jest wciąż aktualna…
Może dlatego niektórych uważa się za klasyków 😉