Ogromne, ogromne, ogromne możliwości
Z mniejszym lub większym skutkiem staram się unikać tutaj moralizatorstwa. Uważam, że algorytmy internetu – czy jakkolwiek to się nazywa – wystarczająco skutecznie zbierają ludzi podobnych do siebie w ten czy inny sposób, żebym dodatkowo żył wyimaginowanym przekonaniem w zbawczą moc swoich słów. W żaden też sposób nie uważam się za lepszego od Ciebie i nie mam najmniejszej ochoty na takiego się kreować. Świat i tak jest już pełen filozofów, z których tomami rad nie wiadomo co robić. Być może więc jedyna różnica między nami polega na tym, że mi chce się do Ciebie mówić, a Tobie chce się mnie słuchać. Więc posłuchaj.
Dziś w śniadaniowej telewizji obejrzałem rozmowę z prof. Janem Chmurą, wykładowcą na wrocławskim AWF. Pan Chmura ma obecnie 67 lat, siwą głowę i brwi, i od kilku lat biega maratony. Co jednak istotniejsze, wcześniej głównie spacerował i okazjonalnie biegał krótkie dystanse; za bieganie w maratonach wziął się dopiero po swojej 60-tce. Obecnie, po 5-6 latach biegania, jest zdobywcą tzw. Korony Maratonów Świata, czyli tytułu przyznawanego osobom, które przebiegły 42 km na wszystkich siedmiu kontynentach (Afryka, dwie Ameryki, Antarktyda, Australia, Azja i Europa). Jak sam twierdzi, między ok. 60-61 rokiem swojego życia (kiedy zaczął biegać) a 67 rokiem przebiegł około 15 tys. km, co odpowiada mniej więcej dystansowi z Polski na biegun południowy.
Wszystko to brzmi oczywiście niesamowicie, zwykle jednak po usłyszeniu takich historii wracamy do błogiego dłubania w nosie. W całej tej historii zastanowiło mnie bardzo jedno zdanie wypowiedziane przez p. Chmurę:
– Te medale wyglądają wspaniale i jestem z nich bardzo dumny, ale jako profesor fizjologii i maratończyk chciałbym przede wszystkim powiedzieć widzom, że w wieku 60-70 lat drzemią jeszcze w naszym organizmie ogromne, ogromne, ogromne możliwości.
Słowo „ogromne” powtórzył właśnie trzy razy i to w taki sposób, że przeszły mnie ciary.
Nie wiem ile masz lat, skąd jesteś i co robisz. Jeśli nie masz 60-tki, najpewniej mają ją lub w niedługim czasie będą mieli Twoi rodzice. Mój tata np. za kilka dni kończy 65. Powiedziałem mu dziś tę historię o ogromnych możliwościach. Nic nie odpowiedział, ale ziarno zasiane, więc być może wykiełkuje na wiosnę. Z kolei Ty sam(a) najlepiej wiesz, co zrobić z tą historią w Twoim przypadku. Wiadomo, że nie chodzi od razu o bieganie maratonów na Antarktydzie. Powiem Ci jednak, że od ponad dwóch miesięcy, po kilka godzin dziennie, opiekuję się swoją 93-letnią babcią. Wstawanie, jedzenie, leki, spacery po przedpokoju, odpowiadanie osiemnaście razy na to samo pytanie. I jednego jestem po tych dwóch miesiącach pewien: taka starość jako pół-warzywo to jest naprawdę przejebana sprawa.
dzieki za to co piszesz i robisz
Cieszę się, że jakoś pomagam.