Olsztyńskich dawnych kawiarni czar
Zdjęcia pochodzą z 1913 r. i przedstawiają najbardziej ekskluzywną wówczas kawiarnię w Olsztynie. Schloss Cafe (Kawiarnia Zamkowa) mogła przyjąć jednocześnie 100 osób; proste i łatwe do przestawiania stoliki i krzesełka, obszerny stojak z gazetami, lustra dodające wrażenia i tak już przestrzennemu wnętrzu – wszystko to służyło pogawędkom i wspólnemu spędzaniu czasu.
Olsztyn liczył wtedy ok. 30 tys. mieszkańców (+ 8 tys. pruskiego wojska) i miał 11 kawiarni, cukiernie, 3 winiarnie i kilkanaście restauracji.
Obecnie w Olsztynie mieszka 170 tys. ludzi, co przekładając na dzisiejszą liczbę mieszkańców, samych kawiarni musiałoby dać 70. Zamiast tego jest 30 + jedna winiarnia i kilka(naście) cukierni.
W Schloss Cafe (i w jej podobnym) można było napić się kawy, herbaty lub wina, omówić najnowszą premierę w teatrze; przychodzili tam po natchnienie pisarze, a biznesmeni po interesy. W kawiarniach obgadywano ludzi i spierano się na bieżące tematy polityczne. Słowem (lub w pięciu): kawiarnia kiedyś = codzienny salon towarzysko-obywatelski.
Dzisiaj nie ma codziennego salonu, bo lampka wina kosztuje 20 zł, zamiast 6 zł jak w Schloss Cafe. Dzisiaj nie czyta się gazety w kawiarni, więc i nikt nie podejdzie i nie zapyta “co tam ciekawego napisali?” Nie ma więc rozmów, sporów, już nie trenuje się dyskutowania.
Zamiast nurtów literackich – pochowani po chatach samozwańczy wieszcze.
Zamiast redakcji dziennikarskich – newsowi leszcze.
Zamiast dyskusji – internetowe okopy i strzały,
a potem jeszcze, jeszcze i jeszcze.
Co dwie głowy to nie jedna
Tacyśmy niby ekhem
a jednak.
Hmm kiedys w Irlandii siedzialem w kawiarni I czytalem ksiazke, nie wiem ile ja czytalem I zagadnal mnie jakis czlowiek. Byl ciekaw co czytam, bo wygladalem na “bardzo zaangazowanego w czytanie”.
Mysle, ze ludzie chca rozmawiac, jednak przez dominujace chamstwo (mam na mysli ludzi, niekoniecznie zachowanie) jest obawa, by sie odezwac. Choc nie wiem czemu, mimo mojej, podobno nieprzystepnej fizis jestem dosc czesto zagadywany.
Może zagadują bo zwyczajnych się mniej boją? Taki np Tom Cruise albo Nicole Kidman (zakładając że coś czytają w kawiarni): ładnego zagadać gupio:)