Ożywianie podwórek po hiszpańsku – jak to robią w Madrycie?
Miejsce nazywa się Esta es una Plaza. Powstało w barowej dzielnicy Madrytu, w miejscu wyburzonego wcześniej budynku. Do dziś pozostały po nim fragmenty murów. Plac stał niewykorzystany przez 30 lat. Przez ten czas miejsce było otoczone jedynie taśmą, która otaczała właściwie gruzowisko i rupiecie.
Początek
Po 30 latach nieużytkowania tego terenu mieszkańcy poczuli potrzebę wykorzystania tego miejsca. Działanie rozpoczęła grupka kilkunastu osób, które w ramach pokazania, że może ono służyć wszystkim zaczęły tu organizować śniadania. Właściwie nie potrzebowali pomocy z zewnątrz, inspiracji od miasta lub biznesu. Prawdę mówiąc unikali – wciąż unikają – nadmiernych formalności, firm lub sponsorów. Ideą, która od początku przyświecała temu miejscu było stworzenie takiej przestrzeni, która będzie angażować umiejętności i potrzeby okolicznych mieszkańców. “Znasz się na rowerach? Spoko, zrób tutaj dla nich warsztat”, “Chcesz pomalować ścianę? Zorganizuj sobie farby i działaj.”
Kolektyw od początku stawiał nie tylko na rozwiązania sprawdzone w innych miejscach, ważny był przede wszystkim proces. Ustalono, że na każde działanie muszą się zgodzić wszyscy, bez głosowań i niepotrzebnego targowania się. Uznano, że najlepszym początkiem będzie stworzenie ogródka, ponieważ wymaga systematycznej pracy, która buduje poczucie odpowiedzialności za miejsce. Dodatkowo każdy potrzebuje kawałka zieleni w betonowej dżungli.
Jedyne czego kolektyw potrzebował do ożywienia tego miejsca była zgoda madryckiego urzędu, żeby coś na Esta es una Plaza zrobić. Pozwolenie przyszło w 2008 r. i można już było oficjalnie poszukać desek, poznosić palety. Ktoś przytargał oponę, część przestrzeni przeznaczono na ogródek, pojawiły się krzesła i ławki. Zmontowano także małą scenę i ekran do rzutnika, które teraz przydają się do projekcji filmów. Fioletowa wiata, zwana przez wszystkich biokonstrukcją służącą hodowli sadzonek do ogródka, pojawiła się dzięki Todo Por La Praxis, grupie madryckich architektów i artystów (
link
).
Jak to działa obecnie
Obecnie Esta en una Plaza służy głównie okolicznym mieszkańcom. Przychodzą dorośli, starsi, dzieci mają swój fragment placu z huśtawkami. Zabawki dostępne są dla każdego – można po prostu przyjść i bawić się nimi do woli. Nieco dalej na tym terenie zrobiono bardziej ustronne miejsce z kilkoma ławkami; służą głównie młodym, którzy wpadają tutaj posiedzieć we własnym gronie, napić się piwka, pogadać. Raczej nikt nie wchodzi sobie w drogę, nie zajmuje miejsca innym – starsi szanują miejsce młodszych, młodzież nie dokucza dzieciom itd.
Oczywiście, zawsze przy takich idealistycznych projektach zakręci się jakiś pasażer na gapę – ktoś, kto po prostu żeruje na dobrych intencjach innych. Dlatego miejsce, chociaż oczywiście otwarte dla wszystkich, jest ogrodzone i panują tu określone zasady. Plac najczęściej otwierany jest około 15:00. Klucze znajdują się w pobliskim barze, mogą je pobierać tylko wybrane osoby. Ktoś odpowiada za grządki z uprawami, ktoś inny sprząta teren lub dba o stan ławek i huśtawek. Jest też piec do wypiekania chleba, najczęściej odpalany raz w tygodniu. Osoby chętne zostawiają swój telefon i dzień wcześniej dostają smsa z informacją, że piec będzie działał. Wtedy przychodzą, zapisują się na określoną godzinę i potem mogą odebrać gotowy chleb.
Gdy plac powstawał, była to zupełnie niezinstytucjonalizowana inicjatywa kilku, może kilkunastu osób. W trakcie okazało się, że potrzebna jest jakaś formalna reprezentacja – głównie do kontaktów z miastem. Utworzono formalny kolektyw, który od tej pory mógł ubiegać się o środki na konkretne działania. Przez długi czas kontakty z miastem polegały na żmudnym, drobiazgowym tłumaczeniu na co, dlaczego, i ile dokładnie potrzeba tego lub tamtego. Rzadko chodziło o pieniądze, najczęściej potrzebna była wywrotka z ziemią, koparka, innym razem trochę cegieł. Sporadycznie udawało się wynegocjować cokolwiek. Podejście władz zmieniło się w 2015 r., kiedy burmistrzem Madrytu została Manuela Carmena. Niektórzy określają ją jako lewaczkę inni mówią, że to kobieta, dla której społeczne inicjatywy mają jakiś sens. Już na pierwszym spotkaniu urzędnicy sami zaczęli proponować w tym miejscu konkretne działania. Większości i tak na razie nie zrealizowali, ale dzięki nim znalazła się na placu na przykład skrzynka z narzędziami, której zawsze brakowało. Kluczyk do skrzynki ma kilka osób.
Jak oni to robią
Inicjatywy tego typu powstają w różnych częściach Madrytu, ale tylko niektórym udaje się przetrwać dłużej. Sporo zależy od woli samych mieszkańców, ale też od umiejętności ludzi, którzy taką inicjatywę podejmują. Najbardziej popularną metodą ożywiania niewykorzystanych miejsc jest tzw. OASIS. Metoda w łatwy do zrozumienia sposób pozwala zaplanować skuteczne działania. Dużo wcześniej przygotowuje się staranny obchód w terenie; poszukuje konkretnej grupy docelowej, nawiązuje kontakty – chodzi o to, żeby działanie było ukierunkowane na ludzi, a nie na czyjąś wizję idealnego miejsca. Następnie ocena możliwości i dostępnych środków. Rzadko rozpoczyna się od wyboru najlepszego miejsca – zwykle to naturalny efekt poprzednich działań. Potem umówienie się na termin i początek prac. Metoda OASIS opisana jest tutaj (
link
).
To ciekawe, ale rzadko ożywianie jakiegoś miejsca zaczyna się od tłumów ludzi. Działanie inicjuje najczęściej kilka-kilkanaście osób, a dopiero do nich dołączają następni. Po jakimś czasie ktoś przynosi z piwnicy motykę, ktoś inny piłkę do siatkówki, żeby pograć. Wieczorem już wszyscy się znają, więc zupełnie naturalnie powstaje pomysł, że posiedzieć wspólnie w tym miejscu. A następnego dnia pojawia się jeszcze więcej ludzi. Najczęściej takie działania organizuje się w weekendy i równie często wraz z poniedziałkiem życie jakiegoś miejsca zaczyna toczyć się swoim starym trybem. Raz wypali, raz nie.
Hiszpanie słyną z zamiłowania do dyskusji. Polacy też lubią o sobie myśleć, że potrafią się kłócić o wszystko, ale Hiszpanie są w tym jeszcze lepsi. Mimo to próbują. Stosowane metody jak widać odnoszą wymarzony na początku skutek.
Dla smartfonowców: film najlepiej otworzyć w nowym oknie 😉
—
Zdjęcia z Esta en una plaza w Madrycie. Więcej foto na instagramie placu: instagram.com/estaesunaplaza
Dzięki za ciekawy tekst!
Wow! Nie trafiłam jeszcze na takie miejsce w Lyonie !
Bo Hiszpanie to najbardziej uroczy cyganie;) Trochę podrasowałem tekst i wrzuciłem film, więc enjoy!;)