Spowiedź więźnia
Temu gościowi wydawało się, że wie i rozumie wszystko. No może prawie, ale nowe tylko potwierdzało jego stare i oczywiste. Każdemu proponował gotowe rozwiązania. Były na wyciągnięcie ręki, sypał nimi jak z rękawa, bo były właściwie prostym odbiciem rad, których sam nie chciał zastosować do siebie.
Wreszcie od pewnego momentu przestał się udzielać w internecie i w naszym gronie znajomych.
Ktoś kiedyś powiedział: klaszczę, żeby było mnie więcej. Jego klaskanie przypominało ryk całego Stadionu Narodowego.
Już się nie dało słuchać tego jego “tak naprawdę to powinieneś/powinnaś/powinni/powinno się…”.
(…)
Ostatnio w świetlicy widziałem mecz deblowy tenisowego turnieju Masters. Uśmiechy, w przerwach rozmowy między zawodnikami przeciwnych par. Komentator powiedział, że tam w ogóle panuje dużo mniejsza rywalizacja niż w tenisie indywidualnym.
Ciekawe, że jego mądrzenie się uważałem za szczyt głupoty, a sam byłem jeszcze głupszy. Teraz wydaje mi się, że ziemia to taki plastikowy woreczek z napisem “Bio burak”.
Szkoda, że nie wpadłem na to wcześniej, zanim go zabiłem.
Dodaj komentarz