Zobacz synku, to jest baleron
Jak patrzę na atrakcje turystyczne Warmii i Mazur
to się zastanawiam czy ludzie nigdy konia nie widzieli
czy nie kumają, że oglądanie miłorzębu japońskiego
w tej strefie klimatycznej to taki trochę
krajoznawczy strzał w stopę.
Nie to, żebym miał coś do kościołów
ale jak ludzie w niedzielę średnio chodzą
to nie wiem co ich nagle może jarać w oglądaniu
dwunawowych ołtarzy, witraży i sakralnych apanaży.
Chociaż skoro dzisiaj są gotowi płacić 50 zł wpisowego
żeby móc przebiec maraton to chyba taki zeitgeist.
Ale przecież nie mogę całą majówkę siedzieć w betonie
i gapić się w Netflixa.
Bo niby o czym ja potem będę opowiadać znajomym?
Dodaj komentarz