[7 mitów głównych] Czwarty: “Miasto potrzebuje dużych inwestycji”

Może Ci się również spodoba

23 komentarze

  1. Jędrzej pisze:

    Ciesze się, że przyczyniłem się do czegoś więcej niż tylko “kopiuj-wklej” Odniosę się najpierw do przytoczonego tutaj źródła (Sroczyński) – które 5 lotnisk zostawiamy? Likwidujemy w POZN, bo tam lotnisko to tylko blichtr i prestiż, czy te , które powstawały na bazie lotniska wojskowego -GDN? Bydgoskie lotnisko powstawało również na bazie lotniska wojskowego. Jeżeli widzisz rynek na lotnisko dla balonów, śmiało zapraszam do Bydgoszczy – buduj ;). Co znaczy jakoś kalkuluje? Możesz mi wyjaśnić, bo albo jest biznes albo nie ma.. Podkarpacie – Rzeszów , jak oceniasz region?? Rzeszów – 694 tys. pasażerów w 2017 roku, jak to wyjaśnisz? Idąc jedank twoją skalą (“wyciągania armaty na wróbla” ) trzeba zlikwidować lotniska – Szczecin, Łódź, Szymany, Lublin, Radom, Zielona Góra, Rzeszów oraz Bydgoszcz…Brak znajomości specyfiki naszego regionu, również rzutuje na ocenę naszego lotniska. Właścicielem lotniska jest UM w Toruniu. Proponuje zobaczyć, jaki wynik osiąga dobrze zarządzane lotnisko w Lublinie, porównywalny rynek. Jeżeli nie będziemy konkurencyjny, to nie zbudujemy kapitału społecznego… Prywatnego inwestora na lotnisko w PL ? Zejdźmy na ziemie…znasz jakieś, które zostało zbudowane w PL przez prywatnego inwestora?

    Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      Jeśli coś się “jakoś kalkuluje”, to znaczy, że się kalkuluje ledwo lub trochę. Albo że się kalkuluje, ale nie wiem dokładnie jak, bo nie zarządzam tym lotniskiem lub nie jestem księgowym u Pruszyńskiego. I nigdzie nie napisałem kto jest właścicielem bydgoskiego lotniska. Wiadomo, że Lufa nie wybuduje prywatnego lotniska, to tylko skrót, który ma zasugerować, że biznes przychodzi dla ludzi, nie dla infrastruktury. Podałem przykład Zortraxu, podałem Nowy Sącz… Strasznie się czepiasz słówek. Sorki jeśli Cię zabolało, że w centralnej PL niepotrzebne jest lotnisko, chociaż moją intencją w ogóle nie była likwidacja lotnisk (jestem tylko blogerem, staram się pamiętać ktom zacz ;)), a zwrócenie uwagi na pewien problem, który zamiast pracować z ludźmi, pracuje z jakością betonu. A zatem: z perspektywy rozwoju gospodarczego pracuje z drugorzędnym problemem o nazwie infrastruktura w sytuacji żenującej innowacyjności biznesu w naszym kraju ( /innowacyjna-ekhem-gospodarka/ ) i kończących się dopłat z UE, które mogliśmy wykorzystać na dogonienie zachodu. To jest problem, a nie to komu zabrać lotnisko. Jak ludzie chcą latać, to niech latają. Z Szyman do Bydgoszczy i z powrotem po 5x dziennie, tylko po co? 😉
      “Jeżeli nie będziemy konkurencyjny, to nie zbudujemy kapitału społecznego” – wyjaśnij mi, proszę, w jaki sposób rozwój infrastruktury (jakiejkolwiek) podnosi konkurencyjność?

      Odpowiedz
  2. Jacek pisze:

    A propos poznańskiej dyskusji o rewitalizacji Starego Rynku, o której wspomniał autor bloga w jednym z komentarzy – taki jest mój komentarz:

    https://aristos.blog/2018/01/13/goracy-temat-rewitalizacji-starego-rynku-w-poznaniu/

    Odpowiedz
  3. Papix pisze:

    Dla zainteresowanych – Olsztyn posiada taki dokument jak “Strategia Rozwoju Miasta – Olsztyn 2020” przygotowany w 2013r i co roku następuje przegląd jej realizacji, co również można znaleźć na stronach olsztyn.eu.
    Polecam zapoznanie się z zawartością. Ja zrobiłem to również pod kątem metodologicznym ponieważ zawodowo zajmuję się realizacją projektów.
    Poniżej wklejam jeden z wycinków który mnie zainteresował z zeszłorocznego przeglądu strategii:
    “Cel operacyjny C2: Przekształcanie Olsztyna w wyspecjalizowany ośrodek biznesowych usług
    zewnętrznych
    W roku 2016, po raz pierwszy od roku 2014, odnotowano realizację zadań wpisujących się w cel
    operacyjny C2. W wyniku przeprowadzonej analizy danych, wynik wykonania celu w stosunku do
    założonych planów w roku 2016 jest równy 100,00%. Udział ww. celu operacyjnego w wykonaniu celu
    strategicznego C. Wzrost innowacyjności odnotowano na poziomie 33,33% i był wyższy o 33,33 punkty
    procentowe w porównaniu z rokiem 2015 (tabela 4). Na osiągnięcie wyżej wymienionego wyniku
    wykonania celu (100,00%) wpłynęły działania wspierające tworzenie warunków rozwoju centrów BPO/
    SSC (zewnętrznych usług biznesowych/ usług wspólnych) realizowane przez Wydział Rozwoju Miasta i
    Budownictwa.”

    Odpowiedz
  4. Jędrzej pisze:

    Jestem z Bydgoszczy. Chętnie posłucham dlaczego metropolia 500+ tys. mieszkańców nie potrzebuje lotniska.
    Dlaczego zrównano lonisko w Zielonej Górze z Bydgoszczą, na podstawie czego?

    Odpowiedz
    • Anonim pisze:

      Bo widać niektórzy w Olsztynie mają kompleks, że Bydgoszcz jest 3 razy większa 😉

      Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      To teza prof. Nowaka z książki “świat się chwieje” Sroczynskiego. Jest dostępna online, podlinkowana w tekście. A czemu jest potrzebne? Chętnie się dowiem!

      Odpowiedz
      • Jędrzej pisze:

        Rozumiem, że tutaj jest króluje zasada kopiuj-wklej, bez jakieś większej analizy? Bydgoskie lotnisko zostało uruchomione na bazie lotniska wojskowego. Dlaczego słabo się rozwija, to już długa historia, ale zaczyna się w UM w Toruniu. Dlaczego jest potrzebne… to jest banalne pytanie.

        Odpowiedz
        • dychadziennie pisze:

          To, że Bydgoszcz jest duża, bo ma (wg statystyk) 350 tys. mieszkańców nie odpowiada na potrzebę montowania tam lotniska. Równie dobrze można powiedzieć, że należy tam zbudować lotnisko dla balonów, bo w tak dużym mieście też się znajdą chętni 😉 Weźmy takie nieco analogiczne lotnisko w Stuttgarcie (750 tys. mieszkańców), w dolnej części tabeli jeśli chodzi o wielkość lotnisk w DE, więc podobnie jak bydgoskie dla PL, które największe też w porównaniu z innymi nie jest. Wiadomo, że to uproszczenie, ale w 2x większym Stuttgarcie liczba pasażerów to około 9-10 mln/rok ( https://www.stuttgart-airport.com/company-information/facts-and-figures ), w Bydgoszczy – 280 tys./rok ( http://plb.pl/pl/contents/57 ). Ze Stuttgartu do najbliższych lotnisk jest 200 km (Frankfurt i Monachium), z Bydgoszczy do najbliższego Poznania – 100 km, do Gdańska – 150 km. 2x bliżej. A i Stuttgart to zupełnie inny pod względem atrakcyjności region (największy udział sektora R+D, druga największa giełda w DE itd.). Ponadto, Stuttgart otworzył swoje lotnisko w 1999, Bydgoszcz w 2004 – zaledwie 5 lat później, choć trudno się zgodzić, żeby Bydgoszcz była tak bardzo konkurencyjna dla innych regionów PL, jak Stuttgart jest w DE. Stuttgart to trzeci najbogatszy land w DE ( https://en.wikipedia.org/wiki/List_of_German_states_by_GDP ), a Kujawsko-pomorskie gdzie jest? Nie chodzi o deprecjonowanie, to mówią liczby.
          Fajnie, że na bydgoskim lotnisku regularnie rośnie liczba pasażerów, że się to prywatnej Lufie jakoś kalkuluje i co jakiś czas otwierane jest nowe połączenie. Bydgoszcz z Zieloną Górą i Radomiem są podane jako przykład wyciągania armaty na wróbla. Lotnisko to prestiż i okno na świat – i spoko, ale chodzi tu w tych przykładach tylko o to, że to blichtr jest w dużej części. Blichtr, który się jakoś budżetowo spina, ale czy serio nie lepiej przewagi konkurencyjne tworzyć budując kapitał społeczny? Tym bardziej że superperspektywicznie nie jest ( /wp-content/uploads/2018/02/List-z-ma%C5%82ych-miast.jpg ).
          Lufa i sama by wtedy do Was przyszła z propozycją budowy lotniska, tak jak Pruszyński położył drogę w Sokołowie, bo i tak mu się jakoś kalkulowało. Nie jestem ekspertem od rynku lotniczego, tak sobie tylko głośno myślę.

          Odpowiedz
  5. jk pisze:

    A co do Ostródy… hmm wiele osób mówi, że Olsztyn leży koło Ostródy, nie odwrotnie…

    Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      Hehe, wiele osób mówi też że Olsztyn leży na Mazurach:)

      Odpowiedz
  6. jk pisze:

    Taki drobiazg… ale “7” nie leci przez Katowice…

    Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      Rzeczywiście niefortunnie to nazwałem. To zdanie akurat jest dokładnym cytatem z rozmowy Sroczyńskiiego z prof. Andrzejem W. Nowakiem z UW. To do niego jak coś:p Nie no, dzięki za czujność!

      Odpowiedz
  7. Krzysiek pisze:

    Działania na rzecz budowy infrastruktury to jedno, a drugie to działania na rzecz ściągnięcia nowych firm, np. głównie dobrze płatnych przemysłowych i IT. Myśle, że głównym problemem jest dyktat Michelin. Podobno IKEA chciała zbudowac fabrykę w Olsztynie ale Michelin się postawił, że nie będzie wtedy inwestował. Nie lubię teorii spiskowych ale jestem gotów w to uwierzyć. Pewnie dlatego też nie ma do dzisiaj spójnego programu ściągnięcia nowych firm…
    Generalnie otworzenie obwodnicy stworzy świetną przestrzeń na nowe fabryki, ciekawe czy to wykorzystają władze miasta. W Trójmieście się udało i jest mnóstwo fabryk. Sam tam pracowałem. Drogi będą, lotnisko będzie, tysiące studentów też. Brakuje tylko chęci. Generalnie tylko konkurencja może podbić płacę, a bez nich ludzie wyjeżdżają. W dzisiejszej Rzeczypospolitej 6.02.2018 jest info. Nasze województwo -2,7 tys. mieszkańców w 2016 i jednoznacznie widać, że tylko prężne metropolie ściągają mieszkańców i ciągną województwo… Jak widać Olsztynowi się nie udaje…

    Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      Sam bym tego lepiej nie ujął. Pytanie czy akurat przemysł lub IT są dla Olsztyna (regionu) adekwatnymi sektorami, wokół których warto orientować działania. GUS pokazuje, że raczej tak: ca. 20% – spółki przemysłowe (gł. przetwórstwo), 8% – działalność techniczna. Pomijam naprawę aut (20%) i budowlankę (10%), bo nie wyobrażam sobie, żeby inwestorów zewn. interesowało naprawienie auta tu, a i budowanie to kwestia koniunktury na mieszkania, których w całym kraju jest za mało. Problem polega na tym, że i dla przemysłu i dla IT nie ma zaplecza kadrowego – nie ma w regionie polibudy, stąd i dyktat Michelinu, który tutaj bazuje na nisko wykwalifikowanej kadrze i może stawiać warunki. Nie umniejszając oczywiście nikomu, chodzi tylko o to, że bez stałego napływu wykształconych specjalistów z przemysłu w ogóle o innowacjach w tym sektorze może być ciężko. Rzepę kupię, dzięki za cynk!

      Odpowiedz
      • Krzysiek pisze:

        Przemysł, IT i szeroko pojęty outsourcing to najlepsze na obecną chwilę możliwe branże do ściągnięcia na szybko. Zapewniają stałą pracę dużej ilości osób, są tylko w małym procencie podatne na wahania koniunktury i z czasem jak firm z zagranicy już się trochę zbierze, to i lokalni dostawcy się wybiją i rozwiną albo pracownicy potworzą konkurencyjne firmy dla zachodnich. To na pewno dobry pomysł. Wcale nie wyklucza się z ekologią, turystyką, kulturą itd. Myślę, że wyedukowany pracownik IT czy przemysłu ma sporą świadomość ekologiczną i dużo wydaje na kulturę, książki itd. A dzisiejsze firmy maszynowe, produkcji AGD itd. nie zaśmiecają praktycznie środowiska, jak np. kopalnie odkrywkowe i wielkie huty…
        Dla przykładu niemiecka gospodarka opiera się na średniej wielkości firmach przemysłowych opartych na eksporcie.

        Kończyłem Politechnikę Gdańską Wydział Mechaniczny i myślę, że bardziej ważne jest spojrzenie na wydziały. Wtedy się okaże, że UWM też ma dużo wydziałów technicznych, a patrząc po kierunkach też jest budowa maszyn, geodezja (zdecydowanie lepsza niż na PG) , budownictwo, informatyka itd. Myślę, że pod względem kadry i nauki nie ma diametralnej różnicy, obstawiam bardziej na ambicję studentów.

        Olsztyn powinien ściągać nowe firmy przemysłowe, IT i na outsourcing. Specjaliści się znajdą. Zastanawiało mnie np. dlaczego Jeppesen wziął za siedzibę Gdańsk, a nie Olsztyn? Pracuje tam mnóstwo ludzi z Olsztyna i okolic, po olsztyńskiej geodezji. Robią mapy. Oczywiście większa aglomeracja, lotnisko itd. były w Trójmieście, ale przepaść pod względem wykształcenia i ilości studentów działają bardzo na korzyść Olsztyna. Może miasto nie wykazało inicjatywy? Nie wiem. Straciliśmy po prostu kilkuset mieszkańców miasta na tej jednej firmie.

        Trzymam kciuki, że działania takie jak ten artykuł mały kroczkami spowodują, że rządzący miastem zaczną szukać inwestorów…

        Odpowiedz
        • dychadziennie pisze:

          Tak tak po swoim komentarzu zacząłem przeglądać konkretniej ofertę UWM i rzeczywiście sporo obiecujących technicznych kierunków jest. Co do świadomości ekologicznej i ambicjach studentów mogę powiedzieć tylko tyle, że dwa lata czekałem na otwarcie kierunku o odnawialnych źródłach energii, aż znajdzie się wymaganych 10 osób. Dziś dostałem informację, że uzbierali! Co dość interesujące, bo przecież region nadaje się jak mało który. Trzymam kciuki, choć nie uwierzę jak nie pójdę na pierwszy zjazd 😉 Ale chyba jest coś w tym co Naczelny GO kiedyś stwierdził, że miasto nie wykorzystuje w pełni potencjału uczelni.
          Dzięki za miłe słowa o tekście! Świata pisaniem się nie zmieni, ale może komuś lektura nasunie jakieś pomysły..

          Odpowiedz
  8. Marcin pisze:

    Diagnoza pewnie w większości słuszna, jednak czytając ją mam nieodparte skojarzenia z litanią malkontenckich komentarzy, które widzę codziennie pod praktycznie każdym artykułem na lokalnych portalach “panie a na co, a po co cokolwiek robić” Wszystko źle, robią – źle, nie robią – źle, trochę robią – za mało, dużo robią – za drogo itp itd.
    Zgodzę się, że za łatwo otrzymane pieniądze cudów nie będzie, ale czy to powód aby ich nie brać? Nie weźmiemy my wezmą inni. Fakt, że po okresie unijnego rozdawnictwa przyjdą ciężkie czasy, ale narzekać na ludzi korzystających z benefitów to jak narzekać na grawitację.
    Głównym problemem Olsztyna jest brak ludzi z wizją. Najbardziej wpływowi dbają o swoje małe interesiki, a większości zwykłych mieszkańców jest wszystko jedno. Może to kwestia klimatu, historii miasta, może po prostu biedy, bo na co komu wizje kiedy do pierwszego ledwo starcza. Konia z rzędem temu kto coś sensownego zaproponuje, ale to i tak robota na 20 lat jak nie lepiej.

    Obawiam się tylko że obecne pokolenie 30 latków odważnych zza klawiatury też nie będzie miało Olsztynowi wiele do zaoferowania. A szkoda bo przecież wszyscy budujemy przyszłość dla naszych dzieci, jakkolwiek pretensjonalnie i wyświechtanie by to nie brzmiało.

    Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      11 lat nie mieszkałem w Olsztynie, mieszkam tu znów od 1,5 roku. Zaproponowałem kiedyś GO zrobienie sondy nt. odczuć ludzi poruszających się danym środkiem transportu (samochodem, autobusem, tramwajem). Komentarze pod sondą mieszały z błotem sondę, autora i redakcję. A sonda pochodziła z “Miasta szczęśliwego”, jednej z najbardziej w ostatnich latach konstruktywnej książki na temat miasta jaka wyszła w PL. Komentują głównie niezadowoleni, bo w właśnie w komentarzach mogą wylać swoje niezadowolenie.
      Wydaje mi się, że zmieniać można wszystko i wszędzie, nie trzeba do tego sztabu ludzi z wizją. Ludzie wszędzie są niechętni zmianom, nie lubią zmian. I wcale to nie dziwne. Ale i w Kopenhadze protestowano przeciwko ograniczeniu ruchu aut w centrum, i w NY były totalne sprzeciwy i na Świętokrzyskiej były protesty w związku z jej zamknięciem i udostępnieniem pieszym i w Paryżu. W NY nawet pokutuje opinia, że “nic w tym mieście nie da się zmienić” – wszędzie tak jest. I wszędzie jest też tak, że znikomy procent w ogóle jest zainteresowana tym, co się dzieje wokół nich. Np. w Poznaniu teraz trwa dyskusja nt. rewitalizacji Starego Rynku – na konsultacje przyszli najbardziej zapiekli przeciwnicy, ale już konkretnych uwag wniesiono kilka-kilkanaście. Od urradefetyzmu po kompletne zobojętnienie.
      Dlatego Margaret Mead powiedziała: “nigdy nie wątp, że mała grupa zaangażowanych obywateli może zmienić świat. To jedyna grupa, która właśnie to w historii robiła.” Po prostu trzeba zebrać kilka oddanych sprawie osób i działać, nie oglądając się na resztę. Zawsze znajdzie się ktoś, któremu się coś nie podoba.
      Na ile to możliwe, trzeba próbować w wąskim gronie (najpierw w wąskim właśnie). W kwietniu-maju będziemy robić badania nt. zachowań olsztyniaków w przestrzeni publicznej. Za darmo, ze studentami. A wnioski posłużą architektom z UWM, którzy zaproponują miastu konkretne działania w ramach pilotaży w przestrzeniach publicznych miasta. I zrobimy to za 0 zł. Pewnie że kijem Wisły zawracać nie ma sensu, ale najpierw trzeba zacząć od małej skali, zamiast od razu realizować coś gigantycznego.
      Akurat trafiłeś na taki “smutny” tekst tutaj, sorki. Ale jest równie dużo pozytywnych też tutaj, spokojnie 😉

      Odpowiedz
      • Marcin pisze:

        Heh, dokładnie. Po skomentowaniu wsiąkłem głębiej w Twojego bloga i widzę, że trochę niesprawiedliwie oceniłem po tym tylko jednym tekście. Ogólnie szacunek za zaangażowanie i choćby chęć do pisania o tym co w tym mieście boli najbardziej.
        Zgadzam się, że podstawą jest skupienie małej zaangażowanej grupy wokół, w pierwszej kolejności małych celów. Kwestia tylko na jak długo starczy zapału, bo to jest zawsze problemem. Przerabiałem to i w NGO i przy próbach aktywizacji znajomych.
        Czy te “Miasto szczęśliwe” można gdzieś w Ol wypożyczyć?

        Odpowiedz
        • dychadziennie pisze:

          Nikt w ten sposób (o ile mi wiadomo) nie podchodził do sprawy, żeby spróbować max. niskim kosztem zmieniać małymi kroczkami przestrzeń publiczną. Ale sam pomysł ze studentami traktuję jako poligon do sprawdzenia jaki jest “klimat”. Bez jakiejś napinki, nie ma sensu się spalać bez powodu. Raczej jako fun z robienia ciekawych rzeczy 😉
          W Planecie 11 jest informacja, że “wszystkie egzemplarze są wypożyczone”. Mogę Ci pożyczyć jak chcesz. Napisz na [email protected] możemy się jakoś ustawić na mieście i oddasz przy okazji 😉

          Odpowiedz
  9. bagienny pisze:

    Miałem się czepnąć infrastruktury, ale doczytałem do końca (łomatko, zachowałem się jak nieblogier 😀 Nie do końca masz rację. Masz rację, że sama droga nie wystarczy, ale ułatwienie dostępu (do fabryki, a nie do galerii handlowej) już tak.

    A tak generalnie. Miałem dobry nastrój i mi się spieprzył po lekturze Twojego wpisu. A ta sytuacja z 200 dolarami… kurwa, w każdej pracy tak jest. Dobra, zamykam się. Obiecałem sobie, że nie będę marudził.

    Ładny, słoneczny i mroźny dzionek ;] Jak u Ciebie?

    Odpowiedz
    • dychadziennie pisze:

      Hehe, widzisz – to jesteś wyjątek, bo tekst poszedł dziś na lokalnym portalu i sądząc po komentarzach niektórzy nie dotrwali do końca 😉
      Te teksty o mitach to paszkwile, hiperbole (lub coś na kształt). Wiadomo, że drogi są potrzebne, chodzi tylko o fakt, że wychodzą kandydaci na urzędy i pierwsze o czym mówią to infrastruktura. A przecież…
      No w Olsztynie też zimno. I też słońce! Co prawda straciłem głos po ostatniej pogrzebowej wizycie w kościele, ale w końcu poniedziałek. Każdy przecież kocha poniedziałki 🙂

      Odpowiedz

Dodaj komentarz

%d bloggers like this: