Wigilijne oczekiwania
Przygotowania do każdej wigilii to, w jednym słowie: niepewność. Niepewność mają gospodarze czy jedzenie będzie wystarczająco smaczne, niepewność mają goście czy w tym roku trafią z prezentami, niepewność ma rodzina czy wewnętrzne rozkminy i ciche tabu uda się zamieść pod dywan ciastem i sytuacyjnymi żartami.
Sama wigilia to najczęściej: rozczarowanie. Uszka jednak trochę się rozwaliły, uśmiech z prezentu jednak zbyt sztuczny, wódka wjechała zbyt szybko i wujek zażartował zbyt ostro, a wszyscy wzięli to na poważnie.
Po wigilii już zwykle: niesmak. Przepis weźmie się następnym razem bardziej vege, na ścianie zrobi się listę tematów tabu. A prezenty? E tam, nie skumali – ich problem.
Wracam spacerem z wigilii u rodziców i dochodzę do wniosku, że coś z tymi rodzinnymi świętami jest, kurwa, nie tak. Mijam kolesi z brzęczącymi siatkami, idą na pasterkę do znajomych. Krótka gadka, pytam czy bardziej czekają na tę wigilię z rodziną czy na pasterkę ze znajomymi. -Wiadomo, że na wigilię z rodziną, najebałeś się, że pytasz?
Pewnym głosem zapytali. Więc na pewno się najebałem.
Tylko alkowigilia!
Haha, pięknie! U nas w tym roku hardcore: https://xpil.eu/wymarzona-wigilia/