Życie w przestrzeni publicznej. Olsztyńska starówka
Kiedyś były w tym miejscu kino i kawiarnia, ale życie kwitnie nadal. Inne, bo codzienne, na które mało kto zwraca uwagę.
Kiedyś były w tym miejscu kino i kawiarnia, ale życie kwitnie nadal. Inne, bo codzienne, na które mało kto zwraca uwagę.
myślę, że warto by starówka żyła w dni powszednie. A może warto do czegoś zachęcić mieszkanki i mieszkańców… Pozdrawiam,
Czy jest może plan umieszczenia na tym blogu materiału z 3 tygodniowych obserwacji starówkowych? 🙂 Moim zdaniem materiał jest bardzo mocny i warty dalszego rozpowszechniania a przy okazji budowania świadomości obywateli miasta na temat mechanizmów którym wszyscy podlegamy.
Z badania powstanie film + krótki raport (max 15 stron). Wrzucę też niedługo zapis ostatniego spotkania.
Jaki z tego morał? 🙂
Ja mam taki: starówka żyje (i powinna bardziej) w dni codziennie, nie tylko w weekendy. No i jak siedzę od tygodnia na starówce to zauważyłem, że mniej więcej (tylko) połowa ludzi chodzi z punktu A do punktu B. Niesamowite jest to jak ludzie: kluczą, szukają, zaglądają, oglądają, przystają, zawracają…
A Ty jaki wyciągnąłeś?:D
Że nie wiem czy na starym mieście nie ma ludzi bo nic się nie dzieje, czy nic się nie dzieje bo nie ma ludzi.
No i taki, że w tym budynku po lewej co sezon to inna atrakcja :). Pamiętam tam mydlarnię, pierogarnię, lodziarnię, jakoś nie ma szczęścia ten narożnik do stałego biznesu. Kurde, w sumie w starej awangardzie podobnie.
Ale ciekawe jest co piszesz, połowa ludzi to jest już jakaś “masa” do zagospodarowania. Pytanie tylko kim są i czego szukają??
To jest tak jak byś zapytał: czy starówka w dużym polskim mieście nie jest zastawiona samochodami i można po niej spacerować, bo duże miasta stać na taką fanaberię, czy stać ich na taką fanaberię bo nie jest zastawiona samochodami i można po niej spacerować?
Wrocław, Poznań, Warszawa, Kraków – wszędzie porobione zakazy postoju, strefy zamieszkania (z ew. wyznaczonymi godzinami możliwego wjazdu).
Olsztyńska starówka to nie jest starówka tylko ulica Prosta, Rynek i Staromiejska – taki kręgosłup, główna arteria. Przejdź się od Mostu Jana do Wysokiej Bramy i spójrz w każdą (dosłownie: każdą) boczną uliczkę po drodze. Idąc od Mostu: Kołłątaja, Asnyka, Mieszka I, Staszica, Jakuba z Łajs, Świętej Barbary i Lelewela – WSZYSTKIE możliwe odejścia w bok są zastawione “na dzień dobry” samochodami. Mam kilkanaście filmów na których widać jak ludzie dochodząc do rogu ulic rozglądają się na boki i jeśli nie mają do załatwienia sprawy, a przyszli spędzić czas na starówie idą prosto. Można – znowu – zapytać: ludzie nie chodzą po bocznych, bo są samochody, czy są tam samochody, bo nie chodzą? William Whyte, Jane Jacobs, Jan Gehl, Donald Appleyard – wszyscy oni od 40 lat powtarzali i powtarzają w kółko dwie rzeczy: people sit where there are places to sit + people will go where and from they CAN go. Jeff Speck, współczesny urbanista: As a planner I hate to say that but one thing I can say is that bicycle population is a function of bicycle infrastructure ( https://www.youtube.com/watch?v=uEkgM9P2C5U – 13:30) Tak – w przypadku przestrzeni publicznej podaż kreuje popyt. Wiesz jak się kształtuje w liczbach kierunek chodzenia po ulicy Kołłątaja w Olsztynie? 229 osób wchodzi z Rynku, a 149 wchodzi od Mostu Jana (albo raczej: od zastawionej ul. Kołłątaja) 😉 Simple as that sir! 🙂
Słusznie, słusznie piszesz, co do aut to pełna zgoda, tylko nie było ich na tym filmie, dlatego trochę się skołowałem od oglądania :). Na temat starego miasta mam w sumie nikłą wiedzę, bo jestem tam raz w roku, ale od razu rzuca się w oczy nawalenie samochodów. Były już chyba w przeszłości próby ograniczania ruchu ale jak widać komuś bardzo zależy aby zostało tak jak jest.
Ale nie uważam, że pozbycie się samochodów od razu pomoże. Moim zdaniem stare miasto ma problem z brakiem pomysłu na siebie. W kategoriach zwykłej niedzielnej rozrywki przegrywa z galeriami i plażą miejską. Zwijający się miasta uniwerek i malejąca ogólnie populacja młodych ludzi zainteresowanych “piwkiem na starówce” też nie pomaga. Ruch turystyczny Olsztyna z Krakowem czy Wrocławiem też obstawiam nie wytrzyma porównania.
Kurcze nie wiem, ale na zachodzie przykładowo weekendowe targi staroci zawsze widywałem na starym mieście a u nas mamy piękną tradycję organizowania ich na tonącym po kolana w błocie klepisku na Zatorzu. :/
Podglądacz 🙂 O miłym głosie.
Eh, szkoda że przestrzeń po kinie tak długo niezagospodarowana…
Szkoda lub nie, zależy komu. Dzieją się za to inne ciekawe rzeczy 😉