Czekając na Godota
Wrzesień. Chociaż słońce świeci, więc chyba lipiec? Leżę. Wstaję z trudem, z trudem coś widzę zamazanego przed oczami. Moje kroki to kroczki, moje myśli nie istnieją. Mam okno na ulicę i okno na podwórko, tam jakby dzieci, albo samochody – nie słyszę wyraźnie, nie wiem które okno jest które. Niech się bawią, nie będę im przeszkadzać. Jestem tu i teraz, chociaż nie wiem gdzie i kiedy. Tylko głowę mam pełną wspomnień.
Nie udała się Panu Bogu starość.
Nie udała się…